Borys Szyc - gdybym miał miliony to...

Krzysztof:

Trzy, dwa, jeden. Kończąc odpisywać na ostatniej wiadomości. A

Kamil:

on ma trzydzieści lat?

Borys:

No może ma dwadzieścia pięć.

Kamil:

No dobra, ale to już nie jest taka duża różnica, bym powiedział w tym przypadku. Wciąż się nie pomylić.

Borys:

I Tyson właśnie się zaczął z nim bawić.

Krzysztof:

Wziął I zaczął go przytulać.

Kamil:

Ja myślę, że na upartego to mógłby jako wingman służyć w parku.

Borys:

Mógłby.

Krzysztof:

Co to znaczy wingman?

Kamil:

To ci kolega wytłumaczyłem.

Borys:

Nie, nie, to po programie.

Krzysztof:

Mamy taką zasadę, że gość przedstawia się sam. To już startujemy? Tak, maszyna już ruszyła. Witajcie. Dzień dobry.

Krzysztof:

Kolejna część. Nawiązując do tych pytań, które się ciągle pojawiają I którymi jesteśmy bombardowani, to jesteśmy już z Kamilem na etapie chyba z trzeci czy czwarty mail poszedł w sprawie Roberta Lewandowskiego, który będzie też naszym gościem. To Borysowi tylko wprowadzenie zrobię, że zapraszamy go do naszego studia I jesteśmy na etapie czwartego maila.

Kamil:

Nie mógł przyjechać.

Borys:

Czekaj, bo wziąłem oddech I czekam na 10 moment, kiedy ja mam się przedstawić I nie mogę się doczekać.

Krzysztof:

Ale to musiałem powiedzieć na wstępie, bo to jest taki like motyw naszych rozmów. A mamy coś takiego, że chcemy, żeby nasz gość sam się przedstawił. Kim jest teraz? Czym się czuje teraz? I będziemy gadać o tym, jak dotarł do tego miejsca.

Krzysztof:

Ladies in gentleman.

Borys:

Borys Szyc, witam serdecznie. Jestem mężczyzną już dojrzałym, myślę ojcem, aktorem, mężem. O, jakoś tak.

Krzysztof:

OK. To, co my dzisiaj będziemy poruszać, to umówiliśmy się na to, że będziemy raczej opowiadać o takich projektach, które się działy w życiu, czy dzieją w twoim życiu bardziej niż o tej sferze aktorskiej, choć pewnie trudno, trudno będzie od tego odejść, no bo śmiem twierdzić, że 70-osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt procent twojego życia to jest jednak związana z zawodem, jaki przyszło ci uprawiać.

Borys:

Tak, ładnie to nazwałeś. Tak jest.

Kamil:

Ja mam ważniejsze pytanie na początku. W ogóle reszta nie ma dużego znaczenia. To pytanie jest absolutnie najważniejsze. Dzisiaj je wyjąłem, zanim dostałeś aktorem. Dziewięćdziesiąt pięć albo dziewięćdziesiąt sześć.

Kamil:

Jak to się stało, że dostałeś rolę życia wcześniej, czyli dubbing wegety?

Borys:

Ale to ja go już chyba robiłem jako aktor, mi się wydaje.

Kamil:

To się nie spina, bo Wikipedia mówi, że czynnym aktorem jesteś od 'dziewięćdziesiąt siedem. W sensie nie wiem, kiedy jesteś czynnym, a kiedy nieczynnym.

Borys:

Ale to ja musiałem 10 dubbing chyba później robić. Już musiałem być na pewno w szkole. Tak? No.

Kamil:

Jak to się stało? To nic innego mnie nie myli.

Borys:

Nie wiem, bo nie mam zielonego pojęcia. W ogóle nie pamiętam, jak to było. Myślę, że po prostu mnie ściągnęli do jakiegoś takiego studia I jako młody, dobrze zapowiadający się głos zrobiłem 10 dubbing.

Krzysztof:

Tylko skoro jesteśmy już przy

Borys:

Ale stary, mam parę takich debest dubbingów z mojego życia, czyli na przykład byłem Eminemem w ósmej mili w polskiej wersji. Prosimy, wskakiwać próbkę. Hej, cześć, hej Rabit, co u ciebie? No I Rabit, czyli ten ciemnoskóry, tam kolega Eminema, to był Andrzej Najman. Także to jest z takich śmiesznych.

Borys:

Również byłem w Władcy Pierścieni. I teraz jak myślicie, jaka postać?

Kamil:

Frodo? Hobbit.

Borys:

Lubi skarpetki, Lubij, Lubij. Ty,

Kamil:

Ty, ja mam pewien pomysł. Ja taką w sumie mam myśl. Gdybyśmy nie robili wideo, to czy czujesz się na siłach, żeby na przykład dubbingować Roberta Lewandowskiego?

Borys:

Oczywiście możemy tu posadzić jego kukłę na przykład, a ja będę go dubbingował.

Kamil:

No I mamy to drugie, że będzie.

Krzysztof:

Czyli drodzy słuchacze I drodzy oglądający nas, tak, jest to coraz bardziej możliwe.

Kamil:

Okazuje się, że dziś będziemy nagrywali dwa odcinki, następnie kolejny będzie Robert Lewandowski.

Krzysztof:

Wracając do tego, o czym wspomnieliśmy przed chwilą kończąc small talk'i, jesteśmy w latach dziewięćdziesiąt. Tak. I pierwsza rzecz, o którą ja bym chciał cię zapytać, kiedy jest taki moment, że ty myślisz o tym, odsuwam szkołę na bok, odsuwam aktorstwo na bok, że warto się w życiu zabrać za jakiś projekt taki nazwijmy to biznesowy? Czy projekt, który ma zaczątki jakiegoś takiego projektu biznesowego. Dwa słowa wstępu.

Krzysztof:

Bo my sobie rozmawiamy tutaj o tym, co się chcecie prowadzić, że każdy z nas na jakimś etapie, tam nie wiem, szkoła podstawowa, liceum już coś kombinował, już szukał siebie w obszarze, który gdzieś przez życie całe do niego wracał, ale głównie, ale wybraliśmy jakąś inną drogę, która stała się tym takim głównym drive'em życiowym. Masz takie wspomnienie, że myślisz sobie

Borys:

Ja się uśmiecham, bo to były żenujące, zawsze próby.

Kamil:

To były straszne

Borys:

żenujące próby. Początek to myślę była sprzedaż np. Wszystkich moich matchboxów na Górniaku, czyli na takim rynku w Łodzi,

Kamil:

a

Borys:

ja miałem ich taką gigantyczną kolekcję, którą moja mama po prostu I wszyscy jakby obdarowywali mi przez lata. Nie wiem, ile było ich setka, dwieście tych matchboxów. 1 były piękne. Ja wsadziłem je do takiej torby Donnai sportowej I zabrałem na 10 rynek I po prostu sprzedałem po jakiejś takiej żenującej, niskiej cenie I byłem zachwycony, że mam taki ruch na swoim stoliku. W ogóle wróciłem taki przedumny do domu, że mam jakieś, nie wiem, może na dzisiaj dwieście dwadzieścia złoty za nie I matka po prostu trzasnęła drzwiami I powiedziała: nie,

Kamil:

bo gaczyły

Borys:

mi się na oczy. Nie zrozumiałem tej porażki, dlaczego to tak źle było odebrane, no ale było to. A dlaczego to zrobiłeś? Zbierałem chyba na coś kolejnego. Wtedy miałem już etap kolejek I chciałem mieć

Krzysztof:

inwestycyjnie. Tak,

Borys:

tak, jakieś nowe tory. Tam wiesz, taką makietę całą chciałem sobie zbudować w pokoju. Jeździ podział, przejeżdża przez jakieś wioski, domki itd. No I kolekcjonowałem to. Też

Kamil:

miałem taką inwestycję jedną. Nie wiem, czy mogę się tym chwalić, czy nie. Możesz. Ja już co prawda wyjechałem z domu, ale jakby mogli mnie za to ponownie wyrzucić, to być może by to zrobili.

Krzysztof:

Jest teraz rozumiem obawa przed rodzicami, że to coś

Kamil:

Trochę tak. To w sumie był towar moich dziadków, których już od jakiegoś czasu z nami nie ma, więc to też się boję jakichś retoryków. Co sprzedałeś z domu? Być może była taka sytuacja, nie potwierdzam, nie zaprzeczam, że na strychu, który był jak żyprzepotężny znalazłem taką brązową monetę, dużą brązową monetę z bliżej nieokreślonymi symbolami w jakimś ładnym pudełku. A że ja wtedy interesowałem się numizmatyką do momentu, kiedy zamieniłem stare monety na nowe pieniądze, które mogłem wydawać, to jakoś tak wydaje mi się, że mógł być '98-dziewięćdziesiąt dziewięć, a więc nie miałem jeszcze dowodu osobistego, przynajmniej nie swój I znalazłem tę monetę I pomyślałem sobie, że to musi być trochę warte I poszedłem na targ, no bo gdzie mógłbym dostać uczciwą cenę za taką monetę, do handlarza monetami.

Krzysztof:

Zwłaszcza na targu się dostał uczciwe cenę.

Kamil:

Spojrzał na mnie, spojrzał na tę monetę, uśmiechnął się do kolei I powiedział: nie no, młode, to w ogóle nie jest nic warte. Potem nie. Ale dam ci za to sobie dyszki. No I tak zamieniłem te brązową monety na dwadzieścia złotych. Z tej transakcji byłem bardzo dumny.

Kamil:

To był dziewięćdziesiąt któryś, więc dwadzieścia złotych było trochę warte, Ale myślę, że ta moneta to tak połkszałby

Borys:

dzisiaj Może to był medal dziadka, a nie moneta?

Kamil:

Nie, nie, to była ewidentnie jakaś moneta. Już nie pamiętam skąd to było, ale to jak się potem okazało szukali monety z brązu. Z brązu po prostu. Nie, że brązowa, tylko

Borys:

Może źle brązu. Ze złoto.

Kamil:

Tak, że nie ze złota. Ale na pewno była warta więcej niż dwie dychy. Nie wiem, czy miałem lepsze ROI niż ty z tych maszboxów, ale myślę, że podobnie wyszliśmy na tym.

Borys:

No tak I takie biznesy mi towarzyszyły przez lata, myślę.

Krzysztof:

No dobra, ale wprowadzając dalej na 10 temat, ciągnąc 10 wątek, bo trochę zaczynamy mówić już o tym, co Kamil tu powoli to wprowadza, tak zwane nieopłacalne projekty, czyli wydarzenia, które robimy na początku, bo nam się wydaje, że 1 po prostu mogą być lub będą nieopłacalne, ale z jakichś powodów je robimy, z jakichś powodów je ciągniemy, a potem się okazuje, że za jakiś czas, nie wiem, miesiąc, rok, dwa, dziesięć, piętnaście lat, te projekty są opłacalne I teraz skręcam w ogóle z tej ścieżki biznesowo-finansowej.

Kamil:

Tutaj wtrącę na chwilę. Ja np. Dzięki temu wiem, że brąz to jest cenny kruszec.

Krzysztof:

Czyli coś cię ta sytuacja

Borys:

nauczyła, że ta A dziewczyny lubią brąz.

Krzysztof:

Nieopłacamy projekty, zaraz wracamy do was po przerwie. A tymczasem jesteśmy znowu po przerwie. Jest z nami dzisiaj Borys Szylc, który doskonale cytuje piosenki Ryszarda Rynkowskiego I jesteśmy w temacie nieopłacalnych projektów. Tamten inwestycyjny projekt z smatchboxów w kolejki to start w twoje projekty. Co daje taki wjazd?

Krzysztof:

Jak ty myślisz, myśląc o tym z perspektywy 46-pięć-letniego mężczyzny, myślisz o swojej drodze tej nazwijmy to osobistej, biznesowej, aktorskiej? Czy ma sens I jeżeli tak, to jaki zabawa w tak zwane nieopłacalne projekty? Jakie tobie po drodze twojej kariery, życia, towarzyszyły nieopłacalne projekty?

Kamil:

Jeszcze może spróbuję doprecyzować. Prosimy. Być może, bo tak słucham ciebie. Próbowałem zrozumieć definicję tych nieopłacalnych projektów na podstawie tego, co powiedziałeś. To było dosyć

Krzysztof:

klarowne moim zdaniem.

Kamil:

My za każdym razem, kiedy ją tutaj tłumaczymy, to mniej więcej pod koniec ludzie pytają, o co właściwie chodzi z tymi projektami, więc już nauczony doświadczenia przewinę do tego miejsca.

Borys:

Dobrze, proszę bardzo.

Kamil:

To są takie projekty, które nie rokują, a potem z jakiegoś powodu się okazują opłacalne. Albo się w ogóle nie okazują opłacalne, ale miałeś nadzieję, że takie

Borys:

jest. Ale to wy już mówicie o takich projektach, że ja niby wiem, że to jest nieopłacalne, a mimo to to robię.

Kamil:

A może się Bo

Borys:

ja zawsze myślałem, że ja robię jakiś bardzo wielki biznes I najczęściej się okazało, że niestety nie. Więc to było trochę odwrotnie. Nie tak, bo te, o których mówicie, to mi wydają bardzo takie idealistyczne, czyli jednak inne za ideą. I takie też oczywiście były projekty.

Kamil:

I ideą może być też bogactwo.

Borys:

A, w tym sensie. Ta idea zawsze była mi gdzieś bliska, ale ja nie wiem, czy ja do niej dojdę, do takiego prawdziwego bogactwa. Myślałem tutaj, jadąc o tym, że po prostu ja mam chyba odpowiedniego stosunku do pieniądza. Tak jak znam paru moich kolegów bogaczy, ja bardzo lubię zarabiać pieniądze, ale chyba jeszcze bardziej lubię je wydawać. A oni jednak bardzo lubią je oszczędzać I bardzo lubią je zarabiać.

Borys:

I to jest jakoś u nich w tej kolejności, a ja chyba dużo bardziej lubię je wydawać niż tak oszczędzać. Więc to brzmi dosyć banalnie. Natomiast faktycznie przekłada się na robienie biznesu, bo te wielkie mózgi I wielkie konta liczą każdą złotówkę. I z czym większym właściwie miałem do czynienia milionerem tudzież miliarderem w życiu, to zawsze tam było wszystko policzone. A ja jakoś tak byłem wychowany, że w ogóle takie gadanie o pieniądzach to trochę jest w ogóle nie na miejscu, że to jest trochę nieeleganckie.

Borys:

Tego się oczywiście też z latami trochę pozbyłem, że to nie jest prawda, że nieeleganckie jest rozmawianie o pieniądzach. Można rozmawiać w nieelegancki sposób o pieniądzach. Natomiast, żeby je mieć, no to trzeba mieć świadomość własnej wartości, na przykład tego, co ci powinni zapłacić za twoje usługi I nie powinno się tego absolutnie wstydzić. Ale jednak chyba nie mam tej żyłki takiej biznesowej, którą być może się bierze już z dzieciństwa. Może albo się to ma wrodzone, albo byłem wychowywany w rodzinie absolutnie artystycznej, gdzie był totalny artystyczny nieład.

Borys:

Mama jest po Akademii Sztuk Pięknych, ojciec też, ale powiedzmy jego nie było, więc ja byłem tylko w takim artystycznym jakimś chaosie I oczywiście miałem dużo pragnień takich, żeby kiedyś było mnie stać albo żebym nie był w tym takim miejscu w naszym życiu z moją mamą, kiedy mieliśmy po pięć złoty na dzień np. Odłożone w liceum. I to chyba był mój taki napęd, że ja sobie obiecałem, że już kiedyś ja po prostu zarobię tyle pieniędzy, że nikogo nie będę musiał o nic prosić, że będę w takiej pozycji, że moja mama będzie miała wszystko zapewnione, moje dzieci itd. To był jakiś taki na mnie napęd, żeby coś robić.

Krzysztof:

Pociągnę dalej 10 wątek, bo jeszcze o czym ci nie mówiłem przez telefon, taką jakąś wspólną nicią naszych bohaterów, z którymi rozmawiamy jest to, że każde z nas jest z jakiegoś takiego środowiska, w którym mama I tata nie dali na dzień dobry.

Kamil:

No tak.

Krzysztof:

I to miejsce, w którym jesteśmy zawdzięczamy tylko I wyłącznie swojej ciężkiej pracy, Może fragmentarycznie jakiemuś częścią. Ale w tym sensie, że nie dali pierwszego miliona na start. Do tego zmierzam.

Kamil:

A jak to się mówi czasy są trudne, każdy milion się liczy.

Borys:

Dokładnie. Zwłaszcza przy takiej inflacji. No to wiesz. Więc

Krzysztof:

jak myślę o tobie I miejsce, w którym ty jesteś, już patrząc trochę dalej, bo nie wiem, czy wszyscy są tego świadomi, że oprócz takiej silnej pozycji, jaką masz środowisku aktorskim, oprócz tych fantastycznych ról, ty zacząłeś też być producentem swojego projektu, który tam przez lata pięć-sześć wyłaziłeś w końcu, bo sobie wymyśliłeś siebie w tej roli I siebie jako producenta w roli. Czyli to jest takie miejsce, do którego trzeba było dojść, idąc przez szereg nieopłacanych projektów.

Borys:

Oczywiście, że tak. Ja tych projektów właściwie co roku miałem po kilka, bo ja sobie co roku przez lata wymyślałem coś tam. Na początku to było naprawdę naiwne w stylu takich matchboxów, czyli kiedyś wydawało mi się, że np. Będę miał knajpę w Giżycku, co się skończyło jakąś kompletną klapą I ówczesny mąż Kasi Figury właściwie wszystkich nas oszukał I wyjechał. Później co roku jakiś tam wymyślałem biznes albo startup, który będzie, nie wiem, woził dzieci do szkoły albo wymyślałem jakieś totalne dziwne rzeczy, wykupywałem domeny, że tym się będę teraz zajmował.

Borys:

Ale to, do czego właściwie przez lata doszedłem, że jednak najlepiej znam się na tym, co się znam I 10 główny biznes zacząłem jednak budować wokół tego, co robię. To znaczy, jak już zacząłem mieć firmę produkcyjną, no to jednak to było poparte latami przebywania na planie wśród producentów, wśród scenarzystów, wśród tego wszystkiego, co jest moim takim corem I na czym się znam najlepiej. I pewnie powinienem się tego trzymać, chociaż co chwila coś tam sobie wymyślam nowego. Wiem, że na pewno też inwestowałem w różne rzeczy I z mniejszym lub gorszym skutkiem najlepiej idzie mi jednak inwestowanie w nieruchomości, bo po prostu to lubię. Czyli to jest jakby druga moja dosyć prosta, banalna nauka, że należy lubić tylko to, na czym się znamy, albo co jest naszą pasją jakąś.

Borys:

Coś, co mnie autentycznie kręci. Nieruchomości mnie kręcą, lubię. To jest w ogóle jakiś mój sposób spędzania wolnego czasu, że ja sobie przeglądam nieruchomości na całym świecie, jakie są ceny, ile kosztują, co porównuję sobie, myślę, co by tam zrobić. I dochodzę do jakiegoś momentu, że coś kupuję I później już trochę tracę zainteresowanie, to znaczy wkracza tam moja żona I wtedy ona urządza te miejsca I tak dalej, I tak dalej. A ja ciągle w moim życiu lubię być w tej pozycji, że czegoś szukam, do czegoś dążę.

Borys:

Jak już to zrobię, to zazwyczaj robię zwrot I szukam jakiejś kolejnej rzeczy.

Kamil:

A to właśnie, bo spróbuję uzupełnić jeszcze jedną kwestię, co łączy wszystkich naszych gości, że wy dokonaliście swojego rodzaju skoku społecznego. Tak to się ładnie nazywa. Nawet jest termin, no to teraz na wszystko musi być termin, żeby to miało sens. No I to nazywa się skokiem społecznym, czyli byliśmy pewnie w miejscu, jesteśmy w miejscu trochę korzystniejszym niż nasi rodzice, jeżeli chodzi o usytuowani. To mnie teraz ciekawi, jak to się stało, że ty przeskoczyłeś parę pięter w trakcie, czyli musimy chyba cofnąć się do czasów wegety.

Borys:

Jak to się stało? Stało się dzięki mojemu zawodowi tak naprawdę. Jak już zacząłem pracować więcej, powiedzmy, czyli zacząłem być już jakoś tam rozpoznawalny. To był okres już nawet nie wiem rokiem, ale filmami powiedzmy okolice Vinci I oficera w telewizji, no to zacząłem mieć coraz więcej propozycji też takich komercyjnych. I myślę, że byłem takim pierwszym, jednym z pierwszych aktorów, które dosyć duże pieniądze w młodym wieku zarobił na reklamie.

Borys:

Wiesz, kręciłem reklamę Axe, chociażby byłem dwa tygodnie w Los Angeles, mając dwadzieścia siedem, osiem lat kręcąc reklamę. Ja wchodziłem na plan, a schodził Benaflek, który właśnie nakręcił identyczną reklamę na Stany za, myślę, pięćmilionów dolarów. No a ja wtedy za całkiem niezłe pieniądze.

Kamil:

Kilku od pięćmilionów złotych, tak?

Borys:

Trochę mniej, no ale jednak było to dla mnie coś. No I ja to wtedy, mimo tego, że byłem w dosyć szalonym okresie mojego życia, takim rolling Sto albo w coś zainwestować. Jak już kupiłem, no to warto, żeby to wyremontować. Więc jakby te nieruchomości gdzieś tam mnie ratowały tak naprawdę, że ja tego wszystkiego nie straciłem, bo tak jak powiedziałem na początku lubiłem wydawać. Żałuję, że właściwie teraz, wtedy nie wiedziałem tego, co wiem teraz, no ale to jest oczywiste.

Krzysztof:

A ja pociągnę to, bo ty mówisz dzięki mojemu zawodowi, a to o czym my sobie tutaj gadamy, to co w tobie było takiego, że cię pchało do tego dalej? Co to było? Pokażę kolegom na podwórku, udowodnię mojej mamie, udowodnię sobie.

Kamil:

Tego zawodu nie wylosowałeś w chipsach, nie?

Krzysztof:

Dokładnie. Jak popatrzysz na to z perspektywy dojrzałego, świadomego człowieka po różnych przejściach, po różnych doświadczeniach, to co jest takiego, no tak, po prostu coś takiego, co ci dawało 10 drive do przodu? Oprócz talentu, jeszcze to podpowiem, jeszcze dopowiem, że oprócz talentu, szczęścia, co w tobie wewnętrznie było tym motorem?

Borys:

Ja nigdy też nie umiałem mu siedzieć w miejscu. Ja myślę, że miałem ADHD od dziecka. To się przejawiało tym, że ja nie mogłem usiedzieć trzydzieści minut w klasie w czasie lekcji. Mnie zawsze nosiło, A z drugiej strony zawsze wiedziałem, że chcę robić coś artystycznego. Pisałem, jak byłem mały, malowałem, no bo Akademia Sztuk Pięknych, moja mama, bla bla bla.

Borys:

Natomiast dopiero jak stanąłem na scenie w liceum, robiąc jednoaktówkę Mrożka, no to ja mogę się ruszać, robić to wszystko, co mnie kręci I jeszcze być w sztuce. I wtedy mi to kliknęło. Natomiast myślę, że miałem jakąś taką ambicję, może też wpajaną przez moją mamę, że zawsze trzeba starać się o coś więcej. Ja też czułem, że ciągle gdzieś jest coś fajniejszego niż tutaj u mnie. Co oczywiście doprowadza cię, że w końcu okrążasz całą ziemię I wracasz w to samo miejsce, ale miałem to uczucie niezwykle wielkie I niezwykle silne, które nie pozwalało mi usiedzieć w miejscu.

Borys:

Ciągle myślałem, że gdzieś jest zieleni I że trawa jest lepsza I że jest fajniej I na pewno ja tam powinienem być. Więc goniło mnie od środka niezwykle.

Kamil:

A jakbyśmy chcieli wyznaczyć 10 GPS od tego Mrożka do następnego kroku w aktorstwie, to jakby to szło którędy?

Borys:

Szkoła teatralna. Najpierw dostanie się do szkoły. W szkole już castingi, żeby się dostać do filmu. Ale wtedy właściwie największym pragnieniem moim było dostać się do teatru. To było wtedy największe pragnienie młodego aktora, mieć angaż w teatrze.

Borys:

To była już taka totalna nobilitacja. Ale zawsze miałem w głowie 10 Ja byłem dzieckiem popu. Michael Jackson, lata dziewięćdziesiąt. Więc ja zawsze chciałem być w takim mainstreamie. Chciałem grać w filmach akcji, chciałem być Bruce'em Lee, to chciałem być jakoś I zawsze mi się wydawało, że fajnie łączyć I sztukę z czymś popularnym.

Borys:

To się też wiązało wtedy z większym zarabianiem pieniędzy, więc jakoś to mi się tak podświadomie, myślę, wszystko zaczęło łączyć.

Kamil:

A ta

Krzysztof:

gonitwa Mówisz, że co chwilę miałeś wrażenie, że trawa gdzieś jest bardziej zielona niż ta, którą teraz widzisz. Czy to jest coś, co gaśnie w człowieku, co gasło w tobie przez te lata I dziś czuje, że ta trawa obok ciebie jest równie zielona, czy coś, co zostaje, tylko już jest bardziej opanowane, przytrzymane, zauważone przez ciebie? Jest opanowane, to znaczy nie wydaje mi się, że wszędzie jest bardziej zielona.

Borys:

Myślę, że ja w ogóle mam bardzo fajne, teraz świadome, trzeźwe życie. Natomiast mam taką naturę, że ja muszę mieć cały czas cel przed sobą. Czy to jest mały cel, taki tygodniowy, żeby coś tam zrobić, żeby dają mi pojęcie, że ja nadal jestem troszkę niedojrzały, czyli nadal mi się wydaje, że ja wygram w euro Jackpota siedemsetmilionów albo że tam zrobię coś niezwykłego, albo mam jakieś supermoce, których nie mam. Natomiast tak sobie tam puszczam te wodze wyobraźni, ale wyznaczam sobie też grubsze cele realne, do których dążę, jak otworzenie firmy produkcyjnej, jak może dom na Dominikanie, zobaczymy jakieś te czasem bardzo odległe punkty. Okazuje się, że się przybliżają I minęło nagle pięć lat I to się wydarza.

Borys:

Czas mi się też bardzo skrócił. Odkąd skróciłem, skończyłem czterdzieści lat. Przyspieszył bardzo, totalnie mi przyspieszył. I teraz z

Krzysztof:

powodu synka?

Borys:

Nie wiem, czy to jest z powodu synka, czy z powodu wieku. Natomiast jak teraz np. Mówię, że coś za dwa lata powinno się wydarzyć, to jest dla mnie to absolutnie normalne. Kiedyś mi się wydawało takie abstrakcyjne planowanie coś za dwa, trzy lata, a teraz mi się nawet wydaje, nie wiem, czy zdążymy w te trzy lata to zrobić, no to patrzymy na grze pięć. I to mi się wszystko wydaje dosyć realne, też przez to, że parę rzeczy mi się udało na przestrzeni lat wykonać I już wiem, ile 1 czasu zajmują.

Krzysztof:

I że muszą tyle czasu,

Borys:

że muszą tyle czasu potrwać, jak np. Nakręcenie filmu, że ile trwa pisanie, że jak ktoś ci, jestem już mniej naiwny, jak ktoś mi mówi, że tam za trzy miesiące będzie 10 scenariusz, wiesz, zaraz zaczniemy, no to ja wiem, że nie będzie, no bo po drodze jest dużo potknięć, cofnięć, trzeba trzy kroki czasem w tył zrobić, żeby później te sześć dać do przodu. Więc jakoś tak wracając do pytania uspokoiłem, ale muszę mieć zawsze jakiś wyznaczony cel na kompasie.

Kamil:

Ja? Ja mam. Ja też, ale śmiało.

Krzysztof:

Trochę ty wiesz. Nie no, dawaj, nie ma się co ukrywać. No to ja idę w takim razie. To 10 moment. Jesteś już po Vinci, jesteś już po oficerze, jesteś po reklamie, masz pieniądze I startujesz ze swoim pierwszym Nie,

Borys:

nie, się spodobało. Nie, nie, się spotkałem.

Krzysztof:

Ze swoim nieopłacalnym projektem. Pierwsze pytanie: co ci wtedy towarzyszy? Czy taka Bo tylko z bardzo fajnej, przepraszam, że sobie pozwalam na ocenę, ale bardzo fajnej ciekawej rzeczy, że tam jest jakaś taka w dobrym tylko słowa znaczeniu naiwność, ciekawość. Że te nieopłacalne projekty to nie jest tylko monetyzowanie swoich pomysłów.

Kamil:

Ja parkuje to pytanie, dobra? To w tym momencie chciałbym zaznaczyć, jakbyś tutaj Jasiek mógł prosić, żebyś zaznaczył to miejsce w nagraniu, to ja do tego punktu dokładnie wrócę.

Krzysztof:

Dziękuję bardzo, Jasiu zrobił stop. Więc jest ta jakaś wewnętrzna potrzeba budowania jakiegoś świata, który jest raczej z ducha, z marzeń niż z Excela I ROAS, czy innych współczynników wzrostu inwestycji, to co jest takiego? Taki pierwszy moment, że myślisz sobie: to bym chciał zrobić. Mając już możliwości, jakieś znajomości.

Borys:

Co mi przychodzi pierwsze do głowy? Co się

Krzysztof:

wydarzyło takiego, 10 taki nieopłacalny projekt? I żeby było jasne: nie muszą padać imiona, nazwiska, biznesy, nie muszą padać kwoty, bo to nie o tym jest, tylko jaka idea za tym stała, kiedy to startowałeś? Na

Borys:

szukałem biznesów związanych z towarzystwem, czyli bardzo chciałem mieć knajpy, restauracje, bo wydawało mi się to niezwykle fajnym zajęciem. No I przez lata chyba takich z pięciu projektów nieudanych zrozumiałem, że to jest bardzo ciężka robota. I to nie jest tak, że jak masz knajpę, to znaczy, że siedzisz w niej, pijesz I jesz. Tylko to zupełnie co innego znaczy.

Kamil:

Pewnie to można robić tylko bardzo krótko.

Borys:

No I jakby przekonałem się o tym przez lata, bo bardzo naiwnie mi się wydawało, że wiesz, jak jedziesz do jakiegoś hotelu, no to fajnie mieć hotel. Ale to nie na tym to polega. Generalnie miałem dużo takich podejść do biznesów, że gdzieś szedłem, coś mi się podobało I myślałem sobie: o, wiesz, piłem wino, no to już chciałem mieć winnicę, piłem piwo, chciałem mieć browar, byłem w hotelu, który mi się podobał, już chciałem mieć 10 hotel. Byłem w restauracji, chciałem mieć tę restaurację. I tak się zderzałem z tymi moimi naiwnymi wyobrażeniami.

Borys:

Dopiero wtedy zacząłem, ktoś mi zaczął tłumaczyć, na czym polega właśnie 10 Excel I w ogóle, żeby liczyć koszty I co to znaczy, ile coś kosztuje. Dopiero tak naprawdę to wyobrażenie pieniądza, jak się go mnoży, zaczęło do mnie docierać po latach, latach, latach. Tak, to były takie dziecięce jakieś marzenia I wyobrażenia. I tak naprawdę byłem przez te lata jednak najlepszym biznesmenem, jeżeli chodzi o firmę Borys Szyc. To znaczy najlepiej sprzedawałem sam siebie, o sobie wiedziałem najwięcej, co mogę, ile mogę za siebie żądać.

Borys:

Zresztą firma taka pojedyncza ma dużo zalet. Nie musisz za nikogo płacić, nikogo nie zatrudniasz, za dużo się tam w środku nie wydarza, jakby oprócz w moim środku.

Kamil:

Trudne o związki zawodowe.

Borys:

Trudne ma związki. Jest jedna osoba w tym związku itd. Kłóci się ze sobą non stop, ale jest. I co jakiś czas właściwie do tej konstatacji dochodzę znowu, że może najlepiej pozostać przy tej firmie, ale mimo to próbuję cały czas nowych rzeczy. Na pewno zostanę z firmą Boma Films, która się otworzyła trzy lata temu I produkuje teraz I wypuści za chwilę swój pierwszy taki pełny projekt skończony.

Borys:

I już tam mamy, dewelopujemy kolejne cztery. Natomiast już dużo inaczej mam dużo większy szacunek do swojego czasu. Z racji tego, że wiem, ile coś trwa, z racji tego, że mam już córkę jedną dużą, mam syneczka trzy I pół roku, mam dwie pasierbice, mam żonę. Przepraszam, kochanie, że na końcu, ale jesteś na pierwszym miejscu oczywiście. No to każdy też potrzebuje ode mnie uwagi I czasu.

Borys:

I to już ja czasu nie wykroję z księżyca. To nie da rady. On się nie rozciągnie, nie jest z gumy. Więc to jest chyba też największa nauka nawet z tych nieudanych biznesów, że wszystko TTT TTT TTXTime. Tak więc ja nie ładuje się już w każdy taki niezwykły projekt, który mi chociaż niezwykle podoba I mi się wydaje, że to będzie coś.

Krzysztof:

Właśnie ze względu na czas?

Borys:

Na czas. Wiem, że już po prostu też nie dam rady. Spodobało mi się np. Też w czasie pandemii, że ja między innymi dlatego zrezygnowałem po dwadzieścia latach z bycia w teatrze na stały angaż, że mogłem nagle gdzieś być z rodziną przez trzy miesiące za granicą. Przez dwadzieścia lat moje życie było po prostu jak mój kalendarz był podziabany przez spektakle, które oczywiście w ogóle całe serce tam zostawiłem I Hamlet I Płatonow.

Borys:

Wielkie jakieś dla mnie to były przynajmniej wydarzenia artystyczne. Ale tak już jak skończyłem czterdzieści lat, zachciało mi się po prostu żyć. Fajnie.

Kamil:

To ja bym chciał wrócić do tego momentu, bo on cały czas się nie zdezaktualizował. W przeciwieństwie do zmiany władzy w Polsce musiałem Działać PiS. Też tak, właśnie. Więc 10 moment Będziemy go parkować pewnie parę razy. Jak na przykład jakieś tam ostatnie stanowiska w rządzie teraz.

Kamil:

Ale wracając, to powiedziałeś naiwność, pozytywna naiwność, tak ją tutaj ochrzcimy. 10 optymizm jest niezbędny, żeby w ogóle cokolwiek osiągnąć. Jakbyśmy spojrzeli na ludzi, którzy cokolwiek wymyślali, no to już dzięki tym optymistom na przykład wiemy, których grzybów się nie je.

Borys:

Oczywiście.

Kamil:

Trochę trwało. Oni się akurat

Borys:

Oni już nie żyją, nie róbcie tego samochodu.

Kamil:

Jesteśmy wdzięczni za te eksperymenty, no ale ta pozytywna naiwność, czy powiedzmy nieokrzesany optymizm, on w pewnym momencie spotyka taką zdrową pokorę, jak cię słyszę. Znamy się mniej więcej pewnie z godzinę I muszę powiedzieć, że pierwsze dwadzieścia minut naszej znajomości tutaj prawdopodobnie było nieemisyjne.

Borys:

I niepokorne.

Kamil:

I niepokorne. Na pewno było niepokorne. Ale z

Krzysztof:

dużą inteligencją I poczuciem humoru, tak bym powiedział.

Kamil:

Poczuciem humoru powiedziałbym, tak. No więc próbując zmierzać do puenty, bo nie wiem, czy wiesz, że nasz program nazywa się Maratończycy puenty. Rozumiem dlaczego. Może powoli wybrzmiewać. Dokładnie tak.

Kamil:

To pytanie brzmi, tak jak cię słucham tutaj. Tak.

Borys:

Zadaj je.

Kamil:

W którym momencie 10 niepokorny optymizm lub też piękna naiwność spotyka tę zdrową pokorę, że zaczynasz rozumieć, co robić, czego nie robić.

Borys:

Kiedy się sparzysz już dostatecznie, że nie chcesz już więcej?

Krzysztof:

Co to znaczy sparzyć dostatecznie?

Borys:

To znaczy jak uderzyć w swoje dno wielokrotnie, żeby np. Przestać pić. No więc te same nauki poprzez autodestrukcję. Dopiero chyba człowiek może się nauczyć, jak się parę razy na czymś sparzy, zrozumie, że lepiej jednak jak to parzy, to tamtego palca nie wsadzać albo zrozumie, że coś jest absolutnie nie dla mnie. I tak jakby ta auto świadomość, też autoironia jakaś taka.

Borys:

Natomiast wiesz co, ja się chyba z takich pozytywnych rzeczy, które są, myślę, składową jakiegoś sukcesu, jeżeli takowy posiadam, to jest, że ja się nie bałem po prostu popełniać błędów. Miałem takie Iron care. Że się śmieją ze mną: co z tego? To w dupie. I tak to robiłem.

Borys:

I pewnych rzeczy bym już dzisiaj nie zrobił, jak film Kacwawa, prawda? Ale mimo to wtedy mi się wydawało: wow, zróbmy to, może to będzie śmieszne. Nie było. Natomiast mimo tych paru oparzeń, ja nadal mam w sobie taką przekorną naturę, że jak wszyscy mówią nie, nie, nie, to ja bym właśnie spróbował. A może się uda.

Borys:

A może jak wszyscy idą do tyłu, no to tam jak pójdę do przodu, to się szybciej gdzieś dostanę.

Krzysztof:

No właśnie, trochę o to pytałem wcześniej, bo mi się wydaje, że bo ja wiem lepiej.

Kamil:

Nie wiem,

Borys:

czy to można rozłożyć na takie części pierwsze, dlaczego tak jest. To jest jakiś rodzaj takiego buntownika bez powodu. Zawsze miałem taki rodzaj natury w sobie. Ta część charakteru moja była, że zawsze chciałem zrobić coś po swojemu. Chciałem się inaczej wyglądać, inaczej nazywać, inaczej chodzić gdzieś I robić coś innego.

Borys:

Zawsze chciałem robić coś inaczej.

Krzysztof:

Ja doprecyzuję. To, co słyszymy, jak wiesz, jesteś kolejnym gościem, to to, że właściwie wszyscy nasi rozmówcy mówili: I don't care, szedłem pod prąd, szedłem mimo wszystko, bo wierzyłem I koniec końców to, co osiągnąłem było właśnie z tej wewnętrznej niczym niepopartej w sensie dowodów naukowych, nie wiem, pochodzenia, wiary, że tam jest ta moja ścieżka I że to jest 10 punkt, do którego ja doszedłem.

Borys:

Myślę, że to jest jakiś rodzaj intuicji, Która cię ciągnie I tak naprawdę to wiesz, przez te lata to ta świadomość też czasem jest niedobra, bo ta świadomość to są naprawdę ludzie, którzy ci mówią dookoła: nie powinieneś, nie wypada, a może nie. No I ty tak stajesz się coraz bardziej taki poważny I szanowany, no I pewnych rzeczy ci nie wypada. Ale ci, którzy nie łamią zasad, no to rzeczywiście zazwyczaj nigdzie nie dochodzą.

Kamil:

To ja bym tutaj zapytał jeszcze o biznes, który ci tak dobrze idzie całe życie. W którym momencie on zaczął przyspieszać? W sensie Borys Szyc 10 biznes. Kiedy on zaczął przyspieszać? Bo to mnie ciekawi.

Borys:

Kiedy zaczął przyspieszać? Mniej więcej to on miał takie wahania, ale chyba całe życie trzymał się dosyć wysoko I generalnie miał tą wznoszącą. Mimo tego, że w pewnym momencie był taki zjazd w dół, to on jednak się też odbywał na jakimś tam poziomie wyżej. Nigdy już nie spadłem tak jakoś, przynajmniej jeżeli chodzi o finanse tak nisko, że nie miałem już za co jeść. Zawsze to mi się udawało całkiem już dobrze sobie radziłem.

Borys:

Natomiast pierwsze przyspieszenie to było tam rzeczywiście okolice dwa tysiąc e siedem, osiem roku, dziewięć, dziesięć I później trochę było stagnacji. I po czym myślę, że trzeźwość, jak miałem trzydzieści sześć lat, bo osiem lat temu, osiem-dziewięć lat temu. Mniej więcej, kiedy przestałem chlać, przestałem używać innych rzeczy, no to nagle dostałem takiego drugiego kopa, który był zupełnie innym kopem. Cieszyłem się, jakbym patrzył na świat zupełnie od nowa I pomimo tego, że w tym najgorszym momencie chlania myślałem o sobie potwornie źle I że w ogóle już mnie nikt nie kocha, że nie potrzebuje mnie też jako aktora, że wszystkich zawiodłem, to nagle później, kiedy wytrzeźwiałem, złapałem 10 drugi oddech, zagrałem zimną wojnę. Zrobiłem takie, byłem na Oscarach w Cannes I nagle okazało się, że ludzie na mnie czekali.

Borys:

To mi dało takie: O Jezus, jeszcze nie zaprzepaściłem wszystkiego I 10 świat się okazał jednak dla mnie łaskawy.

Kamil:

To ciekawe, to jest podwójnie ciekawe. Po pierwsze ciekawe, bo miałeś trzydzieści sześć lat, czyli byłeś mniej więcej w moim wieku, co sugeruje, że dla mnie też jest nadzieja, ale druga

Borys:

Nie załamuj się! Jest! Znamy ludzi, zadzwonimy.

Kamil:

Dobra, przy tym momencie.

Krzysztof:

Zresztą mówiłem,

Kamil:

że to nie jest nieobatalny projekt, o którym mówisz cały czas. Czyli ciebie syndrom oszusta też jakoś gonił przez pół życia, tak? No bo mówisz, że dopiero później zacząłeś widzieć, że na ciebie też czekają.

Krzysztof:

Przecież ty już jakby tam patrzyłeś na

Kamil:

10 świat trochę z góry, w sensie już byłeś w czubie, tu się nagle okazuje, że co? To też cię 10 oszust gonił?

Borys:

Wiesz, w czubie, ale to w środku masz takie

Krzysztof:

Nie zasługuje na to.

Borys:

Nie zasługuje na to na przykład. Nawet jak często to wiesz, jak za szybko, a ja dosyć szybko wyleciałem do góry, to orientujesz się: Boże, ale w ogóle dlaczego ja powinienem być w tym miejscu, nawet jak się zachłystujesz I na wszystkim pokazujesz dookoła, tak, to jestem ja, to w środku jest taki mały Borys, który jeszcze nie dorósł do tego, co tam wyskoczył w górę I myśli sobie, co ja tu w ogóle robię, dlaczego ja jestem w tym momencie, co ja mam z tym wszystkim w ogóle począć z pieniędzmi, z popularnością, z tymi ludźmi wszystkimi dookoła. To było, że te szklanie było takim sposobem radzenia sobie z tym, że udawałem po prostu, że jestem silniejszy niż byłem. A tak naprawdę trochę sobie z tym wszystkim nie radziłem, bo nikt mi nie powiedział, jak sobie z tym radzić. Myślę, że teraz młodzi ludzie mają dużo więcej sznurków, za które mogą się złapać I pomocy, z kimś pogadać itd.

Borys:

Ja wtedy czułem się absolutnie sam.

Kamil:

To jest Mogę?

Krzysztof:

Tak, pośpieszyłeś.

Kamil:

Bo to też jest bardzo ciekawy moment, bo ja nigdzie do tej popularności nie dobiegłem, to nie o to chodzi, ale też to jakby ja miałem takie wrażenie w pewnym momencie w życiu, że jak pierwszy raz zarobiłem tyle, że pomimo moich dość dużych zdolności w tym temacie nie byłem w stanie tego wydać, to miałem nagle takie wrażenie: cholera, ktoś mi zaraz 10 stan zabierze, 10 status zabierze przez długi czas. Nie wiem ile przez Myślę, że z rok tak miałem, że to jest chwilowe, że 10 syndrom oszusta mi się włączył tak totalnie na maksa. I z kolei moim sposobem przejścia przez to było branie wszystkiego, co wpadało. Takie do dzisiaj się przepracowuję, ale to było takie branie trzysta trzydzieści dni w pracy I to siódma, dwudziesta trzecia. Potem jak szedłem spać, to z wyrzutami sumienia mówię kurde, a to może jeszcze trzy kawy na wieczór?

Kamil:

Ile trwało u ciebie to takie stwierdzenie, że 10 mały Borys to musi doskoczyć do tego dużego, co go widzą?

Borys:

Wiesz, to się łączyło z moją chorobą. Jak wytrzeźwiałem I tak naprawdę przeszedłem terapię, to dopiero się ze sobą spotkałem I zrozumiałem, co mnie tam ścigało, kogo ja ścigałem, czy ja kiedykolwiek ze sobą pogadałem. I skoro jesteśmy też w temacie pieniędzy, to myślę, że też mi podejście do pieniędzy to też zmieniło. To znaczy kiedyś bardzo naiwnie myślałem, żeby po prostu zarabiać pieniądze, żeby mieć pieniądze. No a kiedy zacząłem świadomie myśleć I używać już tego wszystkiego, co mam, no to te pieniądze też pokazały mi wartość za sobą taką duchową.

Borys:

Nie tylko jakby bogactwo dla bogactwa, tylko coś dzięki temu mogę wartościowego robić. Mogę się dokształcić, mogę podróżować. Moje dzieci będą miały wykształcenie. Mogę zapewnić opiekę medyczną wszystkim, kogo kocham. Mogę komuś pomóc, kto potrzebuje takiej opieki.

Borys:

To dopiero do mnie doszło już jako do tego dorosłego faceta trzeźwego, więc trochę mi zajęło czasu I nadal o tym rozmyślam, jak te klocki w moim życiu poukładać I tak naprawdę do czego ja dążę, czy jest jakiś taki master plan, w którym Czy jest jakiś taki moment, w którym ja powiem sobie: o, tak, właściwie to ja tego chciałem. Na razie jeszcze go nie widzę. Nie mam takiej świadomości, że to jest tak naprawdę sensem mojego życia I ja chciałbym tam dotrzeć, a jak dotrę, to sobie powiem: to już wystarczy.

Kamil:

Nie wiem, czy musi być.

Krzysztof:

Ja trochę dopowiadając, ale nie odpowiadając za ciebie, myślę, tak odbijając do ciebie, że to chyba nigdy tak nie jest, że można odpowiedzieć na pytanie, ile czasu mi zajęło, żeby zrozumieć I dojść do czegoś. To jest proces ciągły.

Borys:

Ciągły I te pytania właściwie cały czas mi się pojawiają.

Krzysztof:

I rodzicom się inne z powodu jakichś wyników, które po drodze gdzieś tam sobie w głowie zrobiłeś I nazwałeś. Ale w kontekście tego, o czym sobie rozmawiamy, to super ważna rzecz się pojawia. Znowu mianownik wspólny dla tych kilku rozmów, że nie ma takiego momentu, w którym możesz powiedzieć tacy, to koniec. Że nieopłacalny projekt, który zaczął się od sprzedaży dwieście matchboxów w wieku tam nastu lat, czy tam dziesięć, dziewięć lat. Zainwestowane pieniądze w kolejkę, kolejka w coś, coś dalej I to rosło, rosło, rosło.

Krzysztof:

I teraz znowu abstrahując od cyfr I zasięgów, to rośnie tu. To się z człowieka bierze, że 10 wzrost jest immanentny jakby potrzebą, wewnętrzną potrzebą każdego z nas czy ciebie, bo z tobą dzisiaj o tym rozmawiamy. I dalej, bo ta teza, o której mówię ma oczywiście pytanie. Czy jest coś takiego?

Borys:

Chyba ja tu cały czas przeszkadzam wam, że uważam.

Krzysztof:

Spokojnie. Mi

Kamil:

się wydawało, że taki motyw muzyczny.

Borys:

Albo że punkt do sukcesu. Że ważne, bo jest to. Brawo.

Krzysztof:

Właśnie się kładłię. Dziękuję ślicznie. Czy jest coś takiego, kiedy

Kamil:

Czyli na żywo jednak lecimy, tak? Czyli to jest chyba

Krzysztof:

na żywo proszę państwa. Za chwilę będą reklamy. Czy jest coś takiego Długie pytanie, ale dojdę szybko do puenty, bo jesteś w maratonie puenty. Dużo o tym mówisz, dzisiaj też to poruszasz, o tym, że 10 rozwój wewnętrzny, duchowy, nazwanie siebie, zrozumienie siebie w jakim jesteś miejscu, w jakim jesteś czasie, z jakim jesteś problemem, z jakimi wyzwaniami jesteś jest szczególnie ważne, bo to ci daje coś, co jest mi bliskie, taki drugi start. Dla mnie drugim startem, ja podobnie jak ty w podobnym okresie trzydzieści siedem, powiedziałem basta z tym bankietem, bo dalej nie dolecę, ale jakbym miał powiedzieć, gdzie jest mój taki oddech I drugi start, to zdecydowanie są urodziny poli.

Krzysztof:

Mam czterdzieści lat, rodzi mi się pierwsze dziecko. I teraz 10 moment, w którym łapiesz 10 drugi oddech, jest oczywiście nazwany tymi porażkami, które się wydarzyły po drodze. Znaczony jakoś porażkami czy doświadczeniami, o tak powiem. Czy, I to jest teraz pytanie, masz w sobie jeszcze taką odwagę, żeby skonfrontować z siebie to, co zrobiłem wtedy, 10 nieopłacalny projekt, to była masakra, to były złe decyzje. A teraz mam podobny, ale teraz mi wyjdzie.

Krzysztof:

Rozumiesz o czym myślę? Myślę sobie: kurczę, mam doświadczenie. Wtedy myślałem, wtedy to nie wyszło, bo to, to, to zrobiłem źle, bo myślałem, to piękną rzecz, o którą prosiłeś, że wartością jest ilość zer, a nie duchowy aspekt zarabiania pieniędzy. I co de facto można zrobić z pieniędzmi, poza tym, że sobie kupisz tam samochód czy zegarek?

Kamil:

Chyba, że to Porsche to wtedy jednak chyba, że to również duchowy zakup.

Krzysztof:

Po reklamie. I czy w związku z tym znajdujesz sobie teraz coś takiego, że dzwoni ci echem doświadczenie?

Borys:

Że chciałbym wrócić do jakiegoś biznesu? Tak. Albo,

Krzysztof:

że wręcz wróciłeś. Teraz już jestem o tyle mądrzejszy?

Borys:

Wróciłem, bo produkcja filmowa to przez lata próbowałem robić, tylko też w dosyć naiwny sposób I zupełnie mi się inaczej to wydawało, niż to jest faktycznie. Także miałem dużo wyobrażeń, natomiast nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. I dopiero jakby po latach, które minęły, po latach nietrzeźwości, po latach kilku trzeźwości, kiedy połączyły mi się fakty, a przede wszystkim też spotkałem odpowiednich ludzi, bo czasem jest nie 10 moment w życiu. I to nie jest tak, że ty zawsze dajesz dupy, jak coś ci się nie uda. Może to nie był 10 moment.

Borys:

Może to w ogóle jakbym, nie wiem, mając te dwadzieścia osiem lat, będąc w Los Angeles, wychodząc na tego Ben Afflecą bym powiedział: Ej, Borys, you got they here I bym został tam, to może bym już nie żył na przykład, bo bym tam zaczął robić karierę I bym po prostu się zaćpał I zachlał. Więc to miało swój plus, chociaż wtedy cierpiałem I czułem, że ja powinienem po prostu z Leo grać cały czas w filmach. Natomiast to nie był 10 moment, nie było tych ludzi koło mnie, teraz są. Mam moją wspólniczkę, która jest też moją agentką, której dużo zawdzięczam. Też przeszła ze mną jakąś tą drogę mojego I trudną, I później trochę już łatwiejszą.

Borys:

Mam żonę, mam teraz małego też dzieciaczka. Moja córka już ma osiemnaście lat, jakby ustatkowałem się w takim dobrym tego słowa znaczeniu.

Krzysztof:

Poczułeś grunt.

Borys:

Poczułem grunt pod nogami I poczułem taką pewność, która wychodzi ze środka, a nie jest dostarczona mi z zewnątrz różnymi środkami, tylko ona wyszła ode mnie ze środka I tak naprawdę jak ja się uspokoiłem I zacząłem pewnie patrzeć ludziom w oczy, pewnie mówić, to oni mi też zaufali. Być może mi dużo osób też nie ufało I traktowało mnie raczej tak: Dobra, weź tam, bo on tam chce mieć 10 biznes, pogadać z nim. Nikt mnie nie traktował poważnie, być może I się nie dziwię. A teraz sytuacja się zupełnie zmieniła I ja się w tej gdzieś tam, to śmieszne, odpowiedzialności pławię. Podoba mi się to, że wreszcie ktoś może też na mnie polegać, że ja zawsze przyjdę na czas, że jak coś mówię, to to się wydarzy.

Borys:

Podoba mi się to, czyli podoba mi się ta dojrzałość. I dopiero to jest chyba jakiś punkt wyjścia, żeby robić też pewne rzeczy już na poważniej. Wcześniej być może nie byłem traktowany po prostu poważnie, a mi się wydawało, że powinienem I tam się tak dobijałem do wszystkich.

Krzysztof:

I nie widziałeś tego, że to nie jest 10 moment, że oni on

Borys:

Teraz widzę, teraz widzę. Więc teraz to jest dobry moment, myślę, taki punkt wyjścia tak naprawdę. A może racja, żeby wiesz, że rzeczywiście nie ma takiego punktu, gdzie może nie powinno absolutnie nawet być takiego punktu, gdzie sobie powiesz jak ładnie, gdzie sobie powiesz stop. Clint Eastwood dziewięćdziesiąt trzy lata ciągle na planie. Myślę, że przez lata właśnie powtarzałem, że na pewno już tak, żeby od pewnego wieku nie pracować, ale potem ja nie wiem, miałem trzy miesiące, kiedy ja nie pracuję, ja już dostaję pierdolca.

Borys:

Czegoś mi brakuje, brakuje mi tego nakrętu, tej energii ludzi. Myślę, że to też pozwala mi być w takim cały czas dobrej energii.

Krzysztof:

Plus niezwykle wykańczające jest z mojej perspektywy to takie, że już mam 10 deadline, on dojeżdża, a mam czterdzieści pięć, już nie będę pracował, bo już tyle zarobię, tyle zrobię, że o

Borys:

kurde,

Krzysztof:

on już jest za te czterdzieści pięć za pół roku I jeszcze tam nie jestem. Bardzo, ale bardzo ciekawy wątek, że porażka, która się dzieje w życiu, to nie jest tylko moja porażka, tylko być może porażka tych ludzi, których ja spotkałem dookoła. To, że oni się że może Ciekawa, fajna, fajna rzecz, dziękuję za nią, że to nie jest do końca tak, że ja zawiodłem. No. Okej, coś się nie udało, ale być może 10 akcent jest po drugiej stronie.

Borys:

Być może, być może też wiesz, ty wybierałeś złych ludzi, w ogóle nie do tych się zwracałeś, co trzeba. Wiesz, że kiedyś szukałem tylko szalonych I porywających momentów w życiu, a czasem potrzeba do pieniędzy, zwłaszcza ciszy I spokoju. Coś musi się wykonać z kimś bardzo spokojnym, co mi się wydawało, że wcześniej charakterologicznie ja się w ogóle nigdy z nim nie dogadam. A teraz już nagle inaczej o tym myślę.

Kamil:

A to jest kilka rzeczy w ogóle, które gdzieś tam mi się pojawiają z tyłu głowy, które dałoby się ułożyć we wzorek, tego, co tutaj robisz, podobnie do tych gości, których tu mieliśmy w programie, że tak jak tutaj sobie siedzimy, no to my jesteśmy na swój sposób jakimiś tam freelancerami, specjalistami, tak można powiedzieć. I są takie trzy etapy, przynajmniej trzy pewnie jest więcej, ale są takie trzy etapy w tym byciu specjalistą. Pierwszy to taki, że chcemy zlecenia, nikt nam nikt nie chce dać, no to jedyne, co jesteśmy w stanie wziąć, to te resztki z tych wymiocin, co to ktoś wypółł. My tam jeszcze to weźmiemy, umyjemy I coś się z tego upichci. To jest 10 pierwszy etap, który bierzemy.

Kamil:

Ja wiem, że już po pierwszych dwadzieścia minutach naszej rozmowy mogę używać takich metafor I 1 nie są nawet w połowie.

Borys:

Czy to moje? Tak, tak,

Kamil:

właśnie dlatego zostawiliśmy. Zastanawiałem się, kto po tę wodę w środku sięgnie, że to jest jakiś test psychologiczny.

Krzysztof:

Drugi etap?

Kamil:

Drugi etap to taki, że już mamy te zlecenia, ale my się za bardzo nie wybijamy, tylko jesteśmy dość podobni do wszystkich ludzi dookoła I tam jest taki etap, na którym głupio zostać, bo to jest etap wiecznej harówki, jak się jest na swoim, czyli jak się konkuruje z większymi organizacjami itd. Z całą masą podobnych ludzi, to trzeba zapieprzać. I trzeci etap to jest 10, gdzie sobie wybieramy zlecenia. I dla mnie to jest taki etap pięknych projektów. I to jest trochę pierwszego spokoju, że dobiegamy do miejsca, w którym możemy sobie wybrać, co robimy.

Kamil:

I tam dopiero 10 syndrom oszusta się powoli z nami żegna I tam dopiero jesteśmy w takim momencie, kurde, a może jakby nie trzeba wiedzieć, gdzie się idzie. To jest coś, co my dzisiaj ostatnio ludzie pytają. Już tam jestem ciągle o szkoleniach I wystąpieniach. A kiedy zwolnisz? Kiedy tam?

Kamil:

A jaką skalę? No tak, ale jesteś sam, to tu nie ma skali, nie da się tego sprzedawać w trzydzieści krajach. Tak sobie myślę, kurwa, może nie trzeba tego sprzedawać w trzydzieści krajach? Może jakby tak jak jest, jest dobrze, że można sobie, że masz 10 spokój, nie? To jest fajny etap.

Kamil:

No ja oczywiście też mam tutaj pytanie, bo maratończycy puenty zobowiązują, więc starałem się 10 dystans, wydłużam go spokojnie,

Borys:

popiję to.

Kamil:

Z treningu na trening, to czy ty masz presję, żeby gdzieś dalej teraz szukać kolejnego stadium,

Krzysztof:

czy ty się po prostu teraz chcesz

Kamil:

bawić tym, gdzie jesteś I sobie spokojnie eksperymentować już zupełnie inaczej niż wcześniej, bo już nie musisz mieć kolejnych

Borys:

dobrych pieniędzy. Nie mam presji. Nie mam też spokoju w sobie, takiego mojego, takiego kompletnego spokoju wewnętrznego, to znaczy cały czas czuję, że coś tam na mnie gdzieś tam czeka, ale nie mam presji. W moim zawodzie już nie mam, to znaczy nie mam takiej, że muszę się gonić. Mam świadomość na przykład, że trzeba cały czas pracować, żeby w tym zawodzie się utrzymać.

Borys:

W świadomości ludzkiej chociażby, Jesteśmy teraz w takim momencie świata, gdzie masz klęskę urodzaju, to znaczy ilość contentu, który jest, cię zalewa, jest tak gigantyczna, że ty musisz tam się przewijać przynajmniej co jakiś czas, bo cię zmyje ta fala I po prostu zapomną, że w ogóle istniałeś.

Kamil:

Ale tu muszę wejść w słowo. Tym się już nie musisz martwić, dlatego że po wizycie w naszym programie zaistniejesz.

Borys:

A nie wiadomo, dlatego też tu jestem.

Kamil:

Nie ma sprawy.

Borys:

Dzięki, dzięki.

Krzysztof:

To I woda gratis.

Borys:

Bardziej nie odczuwam jakiejś takiej potrzeby, nie mam takiej presji. Natomiast mam świadomość, że trzeba cały czas być na pewnych obrotach też z tego powodu, że jak przestajesz uprawiać swój zawód lub w ogóle przestajesz coś trenować, to robisz się coraz gorsze, robisz się coraz słabsze, masz coraz słabsze wyniki. To nie jest tak, że możesz nie grać dziesięć lat w teatrze I wejdziesz po dziesięć latach I jesteś od razu. Przestajesz inaczej już mówisz I masz inną dykcję, masz inną pewność przede wszystkim ruchów. Cały czas musisz być w jakimś treningu.

Borys:

I myślę, że to tak samo się tyczy biznesu, myślenia, ruszania, ćwiczenia czy biegania. Cały czas musisz czy to swoje ciało, czy umysł trzymać na pewnych obrotach, żeby móc nimi odpowiednio władać. Natomiast nie mam presji. Teraz się zacząłem raczej bawić tym, co mam w życiu I wybierać sobie te rzeczy, które mi się naprawdę podobają. To, co dla mnie na przykład teraz jest bardzo ważne w pracy z ludźmi, to żeby było tam przyjemnie, żeby było miło.

Borys:

A wcześniej na przykład szukałem cały czas jakiegoś spięcia, pójścia z kimś w jakąś kontrę I z tego brałem energię. A teraz mam raczej tak, że jak ktoś się tak zachowuje, to go sobie odsuwam z mojego towarzystwa. Dużo bardziej cenię, że po prostu jest nam miło na planie, bo jest tyle niemiłych rzeczy dookoła, które się dzieją. Patrz cierpiące dzieci, wojny itd. Że po co ja mam sobie jeszcze dokładać?

Borys:

Ja mam całkiem fajny moment w życiu I fajne życie I chciałbym spędzać po prostu też miło czas.

Kamil:

Ależ się z tym zgadzam. To mi się przypomniało, a propos tego, że musi być miło na planie. Moja filmografia jest dość krótka, bardzo łatwo się jej nauczyć, więc jest mniej więcej tak długa, jak sukcesy schodzącego rządu. Więc co mi się przypomniało, że jakoś jeszcze przed pandemią, jak już tak wleciałem na taki pułap, że mogłem sobie odmówić zlecenia, przyjechałem na jakieś spotkanie I na tym spotkaniu panowała taka atmosfera, na którą mówię Stara Szkoła negocjacji, czyli upokoszmy tego naszego dostawcę, tak jak się da to na wejściu. Ja to czułem już od recepcji, ale wchodzę sobie na salę I dopiero wtedy się przekonałem, że miałem rację, bo jest tam cały zarząd I jeszcze nie zdążyliśmy w ogóle omówić przedmiotu przetargu.

Kamil:

Co jest ważne dla tej historii, miałem marynarkę, koszulę I jeansy I w miarę wydaje mi się niezłe buty, a pani, która mnie tam wita mówi: A dlaczego pan jest nieodpowiednio ubrany? Pierwsze zdanie, które w ogóle usłyszałem. I mi wtedy coś przeskoczyło w głowie I mówię: bo ja w przeciwieństwie do pani nie muszę nadrabiać strojem. I tak się pożegnaliśmy. I to był 10 pierwszy moment, kiedy stwierdziłem, że nie muszę z debilami po prostu.

Krzysztof:

Czy nerwowymi jakimiś po co?

Kamil:

Po co?

Krzysztof:

U nas jest jeszcze coś takiego, że mówi się, że no ale on jest taki zdolny. No jest trudny, bo ona jest trudna, ale kurczę, kamera ją kocha, kamera ją lubi, widzowie. Tylko, że proces, który się dzieje po drodze, ta ilość dni zdjęciowych, 10 make upus od szóstej rano w takiej atmosferze przez kolejnych, nie wiem, 30-pięćdziesiąt, sześćdziesiąt dni zdjęciowych rzeczywiście jest I może być wykańczające. Mówię o tym nie tylko w perspektywie ciężkości, jakby procesu twórczego, ale jeszcze przebywania z ludźmi I wokół ludzi, którzy sieją taki syf, taki zamęt. Ale to ważna rzecz, że jeszcze ja tak oczywiście stawiam trzeci punkt, czy stawiam trzeci podkreślnik robię.

Krzysztof:

Można prosić? Ludzie. Ludzie, z którymi, że droga, którą przyszedłeś, miejsce, w którym jesteś pozwala ci wybierać sobie ludzi, z którymi pracujesz, żeby zadbać o swoje środowisko, o swoje samopoczucie, że nie musisz wstawać rano I myśleć sobie: Jezus Maria, kurwa dzisiaj z tymi. Ale dla dobra projektu, dla dobra moich własnych potrzeb to zrobię. To jest duże bogactwo.

Borys:

To jest duże bogactwo. Też jeszcze sobie tak cały czas mi tak świeci, że chyba jakieś takie niedobory, niedostatek czegoś w życiu był też takim dla mnie największym motorem pragnień. I teraz zacznę mówić już jak wujek Borys, chociaż nigdy nie myślałem, że tak mówił, że w naszych czasach, ale coś w tym jest, że kiedyś ja pragnąłem jednych dżinsów albo jednych butów. A teraz jest rzeczywiście nasze dzieci mają trudniej, bo 1 mogą robić wszystko I mieć wszystko praktycznie. No wiesz, że nie marzysz o jednych lewisach pięćset jeden.

Kamil:

My byliśmy uwolnieni od męki wyborów.

Borys:

O jednym walkmanie. To wszystko jest jakby już oczywiste na wstęp. Możesz tam dalej marzyć sobie o twoim Porsche, ale jakby podstawę masz od razu. I to jest dużo trudniejsze teraz, myślę. Dla mnie przynajmniej 10 napęd też wynikał z dużych niedoborów, z tego, że pragnąłem czegoś niezwykle mocno, że chciałem gdzieś być tam, gdzie jest fajniej.

Borys:

Teraz np. Sonia moja po maturze, którą świetnie zdała, że robi sobie rok przerwy, bo chce się zastanowić, co dalej. Super. I to też jest super. Mi by mi to nigdy nie przyszło do głowy.

Borys:

Przede wszystkim moja mama by mnie zamordowała. Też jako babcia jest mi trudno teraz zrozumieć decyzję Sonii. Widzę właśnie tą zmianę pokoleniową I zastanawiam się, czy to jest łatwiej, czy to jest trudniej tak naprawdę, że masz tyle możliwości. No bo to jest też jakaś klęska urodzaju.

Kamil:

Trudno jest tego pewnie nie schrzanić, bo to już masz jednak jakieś tam oczekiwania na starcie.

Krzysztof:

Duża odwaga jest móc sobie powiedzieć szczerze, że przechodząc za tym, co mówisz, że tato, mamo, babciu, teraz robię rok przerwy. I świadomość takiego miejsca, o którym nie wiem, po prostu nie wiem, no nie pójdę tylko po to, żeby odpękać dupogodziny na prawo medycyny, aktorstwo wherever, tylko żebyście byli wy zadowoleni, bo tak należy, bo tak było, bo twój tata, bo mama,

Borys:

bo twoi

Krzysztof:

sąsiedzi tak zawsze robiliśmy od pokolenia na pokolenie. Segmentacja po prostu życia. Ja mam

Kamil:

pewną, powiedziałbym z braku lepszego określenia, puentę I do pytania, którymi gdzieś mi się siedzi w głowie. Jak skończysz to?

Krzysztof:

Ja już skończyłem, bo ja nie mam takiej miny, jakbym skończył. Ja już skończyłem. Patrz. Skończył. No widzisz,

Kamil:

to potwierdzam. Muszę powiedzieć, że to z pewnych przyczyn smutna mina jednak jak na komentarz, ale nie pójdę w tamtą stronę. Go, go. To a propos możliwości z ulgi dzisiaj pierwszy raz się wyspałem, bo nie pamiętam kiedy, bo od cztery września do dzisiaj miałem tylko jeden wolny weekend na wybory, a tak to cały czas w pracy I tak się wyspałem. Córka mnie budzi, moja córka ma trzy lata, więc od dziesiątej tam ja będę córką, tym mną na chwilę nie podchodzi do mnie I tam tato, kiedy wstaniesz?

Kamil:

I tak rano ile będziesz spał? No I w pewnym momencie znalazła sposób na to, żeby mnie obudzić. Przyjeżdża I jeździ mi resoraczkiem po głowie. Dobra, wstaję. Co to klapcie za samochód?

Kamil:

Auto Porsche. Ja mówię: I tak patrzę: Bardzo dobrze. A są inne? Moja córka ma dobre wzorce od małego. Nie ma innych samochodów, więc tylko auto Porsche.

Kamil:

Wszystkie resoraki, które ma, a Porsche z wyjątkiem jednego różowego Bethesdasa, którego bardzo chciało.

Borys:

Naprawdę resoraki tatusia. Po prostu.

Krzysztof:

Nieprawda. Nieprawda. Kupując dziecku swoje ambicje.

Kamil:

Ależ wcale nie kupiłem ich dla ciebie.

Borys:

Od cztery września, czyli od moich urodzin czterdzieści pięć. Nie miałeś wolnego dnia, to czy ty nie jesteś pracoholikiem?

Kamil:

Jestem na sto procent, zaganianym na pewno, ale to nie jest podcast o mnie.

Borys:

Wiesz co, no ale to na pewno możesz przemyśleć to, czy ty chcesz tak ciągnąć.

Kamil:

Jak się dzisiaj wyspałem. Jak się dzisiaj wyspałem, to pomyślałem sobie, że chyba nie chcę, ale przyszło mi do głowy coś, co jeszcze powiedziałeś a propos tych ludzi, że się fajnie pracuje z ludźmi, których tam doceniamy. A czy to nie jest piękne, że ty sobie teraz możesz wybierać, że ty teraz tym ludziom dajesz szansę, że możesz sobie ich wybierać? Bo ja mam pytanie a propos projektu, który właśnie zamknąłeś, czyli zrobiłeś ważny chyba film, tak przynajmniej mi się wydaje, premiery jeszcze nie miał. Ale czy to nie jest, kurczę, super przyjemne, że możesz dokładnie wybierać z kim zrobiłeś.

Borys:

Mówisz o filmie którym?

Kamil:

O ostatnim filmie z córką.

Borys:

A z córką?

Kamil:

To nie jest piękny moment.

Borys:

To jest w ogóle piękny moment pracować z córką. To jest jakieś totalne dla mnie przeżycie. Więc film zaraz wchodzi. Od dwadzieścia siedem będzie w kinach. To w ogóle na wielu poziomach jakaś metafizyka się odbyła, że gramy z córką, gramy ojca I córkę.

Borys:

I to też jest jakiś taki moment w życiu tych dwóch bohaterów tam w filmie, który myśmy tak naprawdę kręcąc 10 film, sobie przepracowali I przeżyli razem. To znaczy, kiedy ja się zorientowałem, spędzając trzydzieści dni z moją wtedy jeszcze 17-letnią córką, że ona już nie jest dzieckiem, ona już jest dziewczyną, że już jest kobietą I już te wszystkie takie tili tili chodźmy do zoo, chodźmy na lody, to już nie są te rozmowy, że już zaczynamy rozmawiać, co byś chciała, czego pragniesz, jak się czujesz tak naprawdę, gdzie jesteś, kochasz kogoś. Wiesz, zupełnie inne rozmowy I 10 film pozwolił mi trzydzieści dni spędzić dzień w dzień z moją córką, gdzie 18-latka by chciała z ojcem siedzieć trzydzieści dni wspólnie. A przez to, że robiliśmy coś razem I to jeszcze było bardzo fajne takie przeżycia wspólne, no to mieliśmy wspólny czas. I tu nawiązując do naszego podcastu, ona też przeżyła pierwszy raz pracę taką, dzięki której zarobiła pieniądze, gdzie ją doceniono.

Borys:

I ja po prostu na żywo patrzyłem, jak ona rośnie w środku, jak ona się staje pewna siebie, jak ona czuje się doceniona, jak nagle później dostaje swoje pieniądze I może sobie je wydać I to jest zupełnie inne samopoczucie.

Krzysztof:

Wydaje mi się, że dosyć ważne. To jest o tym, że dostaje nagrodę, a nie jej utytuowany

Borys:

tata. Tak, więc ona przeżyła na moich oczach to swoje takie pierwsze, pierwszy strzał takiej adrenaliny, dopaminy, że coś mogę zrobić I mam na coś wpływ w ogóle w moim życiu, że jestem sprawczy. Bo to jest chyba też taki ważny moment, jeżeli mówimy o robieniu jakichś biznesów czy zarabianiu, że nagle orientujesz o kurde, czyli to ode mnie zależy. To nie dostaję już od rodziców, to ja to robię. To ja teraz mogę, w ogóle będzie mnie na coś stać, to ja zrobię prawo jazdy I np.

Borys:

Będę miała auto. Takie małe kroczki, które ci tak budują I rośniesz, I rośniesz. To było dla mnie niezwykle wzruszające, gdyby to obserwować przez trzydzieści dni I potem, kiedy ona jeszcze dostała tę nagrodę I zdała maturę w międzyczasie. Rozumiesz, że to miała taki bardzo Nie dziwię się, że właściwie 10 Gap JR wzięła, bo miała dosyć intensywny czas. To wszystko połączyła razem I zdała maturę jeszcze na dziewięćdziesiąt sześć procent Polski, na osiemdziesiąt sześć procent historie sztuki.

Borys:

Wiesz, na takim top poziomie z trzema rozszerzeniami. Jestem z niej bardzo dumny.

Kamil:

Gratulacje. A to musi być zupełnie inny poziom wolności. To tak właśnie miałem jakąś hipotezę w tym pytaniu, a tak właśnie chyba w nią trafiłeś, że po prostu to No to jest chyba definicja wolności właśnie, że możesz robić z kim chcesz to, co chcesz I na takich warunkach, jak chcesz.

Borys:

To jest super w ogóle. Ja zazdroszczę tego momentu w życiu. Ja pamiętam 10 moment w życiu, że miałem takie poczucie, że o kurde, cały świat jest przede mną. Ja mogę wszystko teraz. Wychodzę I nie miałem, wiesz, dzieci, nie miałaś rodziny, właśnie poczułeś, że możesz, właśnie zarobiłeś I teraz ja mogę zrobić wszystko.

Borys:

Dajcie mi to. I to był jakiś taki pamiętam do tej pory, aż mam ciary, taki energetyczny, niezwykły moment w życiu, kiedy czujesz, że możesz zrobić wszystko.

Krzysztof:

Lądując powoli naszą rozmowę, zmierzając do końca, teraz gdybyś mógł, teraz ja wiem, że to jest super naiwne pytanie, ale w duchu tej całej rozmowy wydaje mi się, że ta naiwność będzie lekko tak powiedzmy zmniejszona. Wskazana. Nawet wskazana może. Masz nieograniczoną wolność prawno-finansową w dobrym tego słowa znaczeniu. Nieopłacalny projekt, który byś prowadził w Polsce I globalnie.

Krzysztof:

Nieopłacalny? Tak, że nie myślimy o konsekwencjach finansowych, tylko co ty, korzystając z tego, co przeżyłeś, doświadczyłeś, zrobiłbyś jakkolwiek by to nie zabrzmi górnolotnie dla ludzkości, gdybyś miał wpływ na ty?

Borys:

Myślę, że zająłbym się dziećmi chorymi na depresję, na różne uzależnienia, żeby trafić w 10 moment, kiedy 1 w to bagno wpadają, żeby być może je uchronić przed wpadnięciem w to bagno.

Krzysztof:

Borys Szylc był dzisiaj z nami. Bardzo dziękuję, że znalazłeś dla nas czas.

Borys:

Dzięki. Wszystkiego dobrego.

Kamil:

Dzięki.

Creators and Guests

Kamil Kozieł
Host
Kamil Kozieł
Mistrz wystąpień publicznych i twórca cyklu edukacyjnego "4 warstwy prezentacji".
Krzysztof Czeczot
Host
Krzysztof Czeczot
Aktor, producent. Pasjonat nurkowania w oceanach i w rozmowach.
Borys Szyc - gdybym miał miliony to...
Broadcast by