Nieopłacalny projekt zbuduje Ci życie.

Kamil:

Chciałbym dziś z tobą pogadać o nieopłacalnych projektach.

Krzysztof:

Opowiedz o sobie. Nie, czekaj, opowiedz o mnie, a ja powiem o tobie.

Kamil:

Z nami jest Krzysztof Czeczot, wizjoner polskich audiobooków. Postać iście hybrydowa niczym Lexus. Człowiek wielu talentów, tak doskonały aktor, że czasami go nawet nie rozpoznają na ulicach, gdyż po prostu tak głęboko wchodzi w rolę. Niezwykle kreatywny, odważny, absolutnie nieznający strachu potrafiący wejść I wyimprowizować rolę na wystąpieniu kolegi, którego dopiero co poznał I wszedł trzydzieści sekund przed wejściem na scenę, dostając rolę, dostając za swoje dwie minuty w spontanicznym wystąpieniu brawa. Tak bym ci

Krzysztof:

przedstawił. OK. Dziękuję bardzo. Dużo miłych słów.

Kamil:

Proszę bardzo, teraz twoja kolej.

Krzysztof:

Kamil Kozieł, którego mam koziel wpisany w telefon. Dlatego że ja przez wiele lat, a myśmy się spotkali po raz pierwszy siedem-osiem lat temu?

Kamil:

Mniej więcej. Jak pani spi pije w pięć-sześć lat temu?

Krzysztof:

Dokładnie tak. To wtedy sobie wpisałem twoje nazwisko w telefon, bo mi powiedział tobie twój kolega, nasz wspólny kolega Maciej Budzik? Tak. Że tego gościa trzeba mieć w telefonie, trzeba go znać.

Kamil:

Budzik, ja tylko wejdę w słowo, jest znany ze złośliwości.

Krzysztof:

To po pierwsze, poza tym nie do końca rozumiałem, o co mu wtedy chodziło, że trzeba cię znać. I już odchodzę od cynicznych żarcików. Gdyby porównać to z moją branżą, to myślę, że można byłoby cię spokojnie nazwać takim, że jesteś Marcinem Dorocińskim, nie wiem, Borysem Szycem w swoim ogródku. Bardzo tak o tobie myślę.

Kamil:

Nie usłyszałem.

Krzysztof:

Czym się zajmuje Kamil? Kamil przede wszystkim zajmuje się uczeniem ludzi, jak mówić, mówić z sensem, jak mówić zabawnie, jak mówić zgrabnie I jak jeszcze do tego przekazywać treści. Prowadzi szkolenia z szeroko pojętej prezentacji, jak prezentować siebie, produkt, jak prezentować firmę, zagadnienie. I do tego jeszcze jest człowiekiem, który, chyba mogę to powiedzieć, dosyć mocno ma wypełniony kalendarz tymi prezentacjami. Mamy taki żart, to patrzę teraz w kamerkę I powiem: Słuchaj, co robisz w drugiej połowie trzeciego kwartału?

Krzysztof:

Czy jest szansa, żeby się zobaczyć? To to jest główny twój ogródek. Poza tym fan, przepraszam najmocniej, ale jednak dosyć pretensjonalnej marki.

Kamil:

Ale nie, ja nie jestem fanem Mercedesów.

Krzysztof:

Ja wspomniałem o Porsche. Tata, wspaniałe, wszystkiego dobrego zakazy Dnia Ta?

Kamil:

O, wzajemnie. By the

Krzysztof:

way, muszę iść się, dwadzieścia trzy czerwca. Tata, partner dobry człowiek. Mamy zupełnie inne doświadczenia, a jednak mamy, to ładnie mówią w matematyce, podzbiory wspólne.

Kamil:

Dokładnie. Ale ponieważ 10 nasz maraton puenty wymaga, nie chcę powiedzieć pewnego reżimu, gdyż to byłoby jednak za dużo, to mam taką propozycję, by nadać, wreszcie zdradzić temat pierwszego odcinka, gdyż zeszło nam do tej pory jedynie trzydzieści sekund, by do tego dobiec, o czym chciałbym dziś z tobą porozmawiać, skonsultować moje myśli na tym przecinającym się diagramie Vena. Chciałbym dziś z tobą pogadać o nieopłacalnych projektach. Nieopłacalny projekt to jest coś takiego, co w danej chwili nie ma sensu w Excelu, ale istnieje pewna szansa, że jak to zrobisz, to kiedyś Ci będzie lepiej w życiu. Żadnej gwarancji, ale jest jakaś szansa.

Kamil:

Innymi słowy, to, co chcę powiedzieć tu, co zbulwersuje wszystkich naszych słuchaczy z branży graficznej. Otóż tak powinniście robić rzeczy do portfolio. O, to nie tylko z branży graficznej. Tak, Należy robić rzeczy do portfolio, tak jak powiedziałem to.

Krzysztof:

I dalej jeszcze, jak rozumiem, ciągnąć 10 temat, myślę, że warto też pogadać sobie, cytując czy mówiąc o twoich moich doświadczeniach, do kiedy to ma sens? Okej, albo kolej. Zawsze ma sens robić swoje portfolio, bo oczywiście

Kamil:

Za szybko do puenty, tak?

Krzysztof:

Zawsze ma sens robić swoje portfolio, ale do kiedy ma sens myślenie o tym, że warto robić nieopłacalne projekty? Do kiedy Jak sobie przejść przez 10 etap, w którym byłeś Ty, w którym byłem ja, w mojej perspektywie, nie wiem, chodź na trzydzieści castingów, chodź, pokazuj się, poznawaj ludzi, niech ludzie cię poznają, pokazuj, co potrafisz, bierz udział, bierz małe role. U nas jest takie powiedzenie, że nie ma złych aktorów, tylko są źle zagrane role, że po prostu bądź wszędzie, pokazuj się, inwestuj w siebie, bierz tę I tę chałturkę, zrób tzw. Szeroką ławę, niech ci ludzie poznają, a wtedy, jak cię poznają, będziesz miał szansę, żeby ktoś pomyślał: Okej, to teraz damy temu komuś dobrą, dużą rolę I udowodnisz swoją wartość, no to wtedy już nie będziesz musiał inwestować w swoją przyszłość, biorąc tzw. Nieopłacalne projekty.

Krzysztof:

Wtedy się robi coś innego, prawda? Bierzesz takie projekty, a chcę to zrobić, bo wydaje mi się, że to jest wartościowe z jakiegoś innego powodu. Więc Twój pierwszy nieopłacalny projekt.

Kamil:

Nigdy nie przestajesz robić nieopłacalnych projektów. W sensie zawsze Cię kusi, by to robić, ale nie można tego przestać robić. To po prostu jest już wbrew twojemu DNA. To jest tak, że jak już zrozumiesz, na czym to polega I doświadczysz tego, albo nawet nie nazwiesz sobie tego, co doświadczysz, to nie możesz z tego zrezygnować, bo to już jest to już jest nałóg, to już jest wirus, już go zawsze będziesz miał. Chciałem unikać tych medycznych terminów, ale

Krzysztof:

Jedziemy, a ja mam coś takiego

Kamil:

Zawsze to będzie już. No dobra, ale ja

Krzysztof:

mam coś takiego, kurwa, myślę sobie czasami. Jestem już starym chłopem, mam tam czterdzieści cztery lata. Czy mam znowu wchodzić w taką rzecz, której gratyfikacja jakakolwiek Naprawdę odsuwam na dalszy plan gratyfikacji finansową. Ona jest ważna, ona jest potrzebna, ale ona nie konstytuuje tego całego działania. Myślę sobie: mam czterdzieści cztery lata.

Krzysztof:

Czy mam znowu wejść w tzw. Nieopłacalny projekt? Czy mam wejść w coś, co jest oddalone w czasie, nie wiem, jak się zakończy I właściwie po co mam to robić? Z jakiego powodu? Skoro O patrzę trochę na ciebie, bo wydaje mi się, że ja jestem zajęty I bez teraz żarcików cynicznych, ale ty to naprawdę jesteś zajęty facet.

Krzysztof:

Ty masz, jak widziałem na swoim Instagramie 10 tour majowy, czy tam majowy czerwcowy, tysiące kilometrów dziesiątki szkoleń, myślę: wow, wow, 10 chłopak coś ma do roboty, może nawet warto tam coś przepracować.

Kamil:

Ma nawet hipotekę, nie?

Krzysztof:

Ma nawet hipotekę, ale tak zupełnie serio.

Kamil:

Nawet trzy.

Krzysztof:

Nie ma to, jak w dziesięć minucie rozmowy pochwalić się swoim statusem majątkowym.

Kamil:

To są hipoteki, nie wiem, czy Ale jak się ma

Krzysztof:

hipoteki, to znaczy, że się trzeba je spłacać.

Kamil:

Nie wiem, czy kojarzysz koncept hipoteki, ale to nie świadczy dobrze o twoim statusie.

Krzysztof:

Bo kojarzę koncept hipoteki, ale trzeba zawsze pamiętać, że tę hipotekę trzeba spłacać na tej hipotekę.

Kamil:

Nie, bo mogą się zabrać w każdej chwili.

Krzysztof:

Cofając. Jak nie spłacasz, to cofałem. Cofając. Do tego twojego ad vocem, bo tu szukam puenty. Myślę, że warto, żebyśmy w drugiej części może porozmawiali o tym, do jasnej cholery, co jest w ogóle, jak długo?

Krzysztof:

Kiedy coś takiego I czy w ogóle coś takiego się może kończyć? Dawaj, twój pierwszy.

Kamil:

Mój pierwszy nieopłacalny projekt? Myślę, że było to, słuchaj, wirtualne liceum. Liceum. Miałem taki nieopłacalny projekt.

Krzysztof:

A czym polega?

Kamil:

Otóż założyliśmy coś takiego, co nazywało się wirtualne liceum, czyli po prostu postawiliśmy stronę internetową na silniku PHP BYB I Przemu. Tutaj dla tych akurat, którzy nie są nerdami IT lub nie byli, to po prostu było takie forum internetowe, przed erą social mediów jeszcze nie było, Facebooka I tak dalej. I stwierdziliśmy, że zrobimy sobie taką stronę internetową, w której będziemy udzielali sobie porad w konkretnych przedmiotach. Stwierdziliśmy, że znajdziemy ludzi, którzy nas mnie znają I nie wiedzieliśmy, po co to robimy, ale stwierdziliśmy, że to zrobimy. Że to będzie fajny projekt, że to zrobimy jakąś społeczność I tak dalej.

Kamil:

Aż ja byłem z Kujańskiego liceum, choć nigdy nie miałem świadectwa z paskiem, ale miałem kilka mocnych dziedzin, które byłem w stanie ewentualnie tam poprowadzić I nie bardzo wiedzieliśmy po co, ale zrobiliśmy taki projekt.

Krzysztof:

Muszę dopytać, bo ty mówisz my, my, my. Tak. Zrobiliśmy, ale rozumiem, że to była twoja inicjatywa.

Kamil:

Nie wiem, czy pamiętasz, ale to nie z tobą robiłem wtedy. Wolę to doprecyzować. Otóż mam kolegę, który się przewinie jeszcze pewnie kilka razy, a może go nawet tu kiedyś zaprosimy, bo to ciekawa postać. Kamil Stawiarski wróci tu jeszcze parę razy. On również jest orędownikiem tego typu nieopłacalnych projektów I nawet nie wie, że to tak się nazywa I tak to robi.

Kamil:

I on tak samo podchodził do życia, że dziś wiem, że to, co robiliśmy, nazywa się prowokowaniem drugiego rodzaju szczęścia, bo są cztery rodzaje.

Krzysztof:

Czyli?

Kamil:

Czyli rób zamieszanie. Jak ci nie jest dobrze w życiu I czegoś ci brakuje, chcesz to zrobić. A tak się akurat złożyło, że nie urodziłeś się w rodzinie szejków ani polityków, więc generalnie nie masz ani niewyczerpanej mamony, ani bezkresnych koneksji, to wtedy musisz szukać tego szczęścia gdzie indziej. No I są cztery rodzaje szczęścia. Tam oczywiście teraz jest taka popularna narracja, że jak komuś się udało, to miał szczęście, bla bla bla bla I to w ogóle nic wysiłku.

Kamil:

Ja się z tym kompletnie nie zgadzam, tak?

Krzysztof:

Ja zatrzymam na sekundę, bo idziesz o jednym rodzaju szczęścia, a pozostałe trzy?

Kamil:

No, bo są cztery, tak? No 10 pierwszy z nich to jest taki, że idziesz sobie ulicą, patrzysz: o, worek złota, no to wezmę. Czyli to jest czysty fuks. Po prostu się wydarzyło. Trudno go sprowokować, no chyba że akurat wiesz, gdzie rozstawiałem worki złota.

Kamil:

Ta wiedza zazwyczaj nie jest dostępna w internecie.

Krzysztof:

Szczęście po prostu szczęście.

Kamil:

Tak, po prostu fuks. Drugi rodzaj szczęścia to 10, na który Brytyjczycy mówią mieszanie w kotle w swoim pięknym idiomie, czyli po prostu robienie zamieszania. Nie wiesz, co robić, ale nie jest ci zbyt dobrze, no to robisz cokolwiek, robisz jakieś zamieszanie I próbujesz coś z tego wyciągnąć. No I takim pierwszym zamieszaniem, które robiliśmy, właśnie było to wirtualne liceum.

Krzysztof:

Do którego zaraz wrócimy. Trzeci rodzaj szczęścia?

Kamil:

Trzeci rodzaj szczęścia to jest 10, który wynika z przygotowania Fleming penicylina. I to jest takie szczęście, które byśmy powiedzieli, że ono sprzyja przygotowanym. Owszem, musi być tam jakiś taki czynnik losowy, który zaburzy twój normalny bieg wydarzeń, ale jest dlatego, że po prostu masz pewne umiejętności, których normalnie ludzie nie mają. I w jaki sposób sobie je zdobyłeś, wyrwałeś z gardła. Czwarty rodzaj szczęścia to jest 10, który trafia się hybrydą, czyli takim super przygotowanym ludziom.

Kamil:

To szczęście puka do ciebie, bo do nikogo innego nie ma adresu. Czyli to szczęście już prosi ciebie o to, żeby się wziął, bo nikt inny akurat nie może.

Krzysztof:

Jaki ja mam wpływ na to szczęście?

Kamil:

Taki, że jesteś multiinstrumentalistą, ty na przykład jesteś tego typu szczęścia, na pewno zapuka jeszcze nie raz, ale Robert Lewandowski jest tego typu przykładem. Czyli gdy Bayern Monachium szukał na padziora, no to w tych pieniądzach I w tych umiejętnościach, I w tym stylu gry, I tak dalej, było tylko kilka nazwisk, tak się akurat złożyło, że najbliżej było do Roberta, więc do niego zadzwoniono. Takich przypadków jest więcej.

Krzysztof:

Ale trzeba też powiedzieć, że Robert Lewandowski ciężko pracował, był w świetnej formie, świetny piłkarzem, miał wyniki I tak dalej, I tak dalej.

Kamil:

I właśnie dlatego te rodzaje szczęścia od drugiego do czwartego możemy nie tylko nazwać rodzajami szczęścia, ale tak naprawdę jest to swojego rodzaju filozofia życia, która powoduje, że prędzej czy później do ciebie jednak wpada więcej możliwości niż do innych. Jasne. I ci, którzy ich nie dostają, po prostu marudzą, że ty miałeś fuksa, a im się nie udało. I ja jestem strasznie poirytowany taką narracją, że udaję się tylko uprzywilejowanym, bla bla bla bla. Nieprawda.

Kamil:

Nieprawda. Po prostu nieprawda tak nie jest.

Krzysztof:

Udaję się tym, którzy na to pracują, a właściwie jak rozumiem, 10 taki procent szczęścia jest dużo mniejszy niż procent ciężkiej pracy I jakieś konsekwencje wykonywania tej pracy?

Kamil:

Śmiało powiem, że tak, choć trudno będzie znaleźć na to badania w jedną lub drugą stronę z tysiąca powodów. Każdy, kto ma jakąś tam swoją religię, w którą wierzy, że jest tak albo nie inaczej, będzie trochę ślepy na dowody z uwagi na efekt potwierdzenia. Czyli pewnie kojarzysz? Nie, nie mów. Efekt potwierdzenia, czyli to jest coś takiego, że jak słuchasz jakiejś argumentacji I ona pasuje do tego, co ty sobie o świecie myślisz, to kiwasz głową I łykasz te argumenty.

Kamil:

Ale jak w tej części argumentacji padają jakieś tam rzeczy, z którymi się nie zgadzasz, no to wtedy sobie myślisz, że a, głupota, albo jesteś po prostu głuchy na to, bo dam przykład, że tak będzie pewnie łatwiej. Wyobraź sobie twarz polityka, którego nie lubisz. Jeden niech będzie. I teraz wyobraź sobie, że on występuje w tej telewizji, której akurat nie lubisz, jakkolwiek by to nie było. Trzydzieści sekund słuchasz jego wypowiedzi.

Krzysztof:

No tak.

Kamil:

A potem sobie myślisz, o cholera, ale dzisiaj mądrze mówi. No ta sytuacja się wydarzyła 0 razy w życiu, dlatego że efekt potwierdzenia nie pozwoli ci przepuścić argumentów, które by sprawiły, że on jednak wie, co robi. I to mniej więcej o to chodzi. Kuma, fajnie. Jesteśmy w liceum.

Kamil:

Jesteśmy.

Krzysztof:

Jesteś z kolegami I zakładasz, z kolegą, przepraszam, wspomnianym przed sekundą, swój pierwszy nieopłacalny projekt.

Kamil:

Chciałem powiedzieć, że mentalnie to może być nawet młodsi, ale niech będzie.

Krzysztof:

Nie no, już jesteśmy podusiami, to nie możemy być młodsi.

Kamil:

Ja nie mówię, że możemy.

Krzysztof:

Powinniśmy, może tak.

Kamil:

I dlaczego? Dlaczego to robiłeś?

Krzysztof:

Bo Po co to było?

Kamil:

Chcieliśmy coś w życiu osiągnąć, nie wiedzieliśmy, co robić, no to szukaliśmy. Ja jeszcze

Krzysztof:

raz zatrzymam, bo ja mam taką będę robić, przesłuchałam. Wolałbym, żebyś mówił o sobie niż chcieliśmy, bo nie wiemy, co drugi kolega chce.

Kamil:

Kolega miał podobnie pewnie. Chcieliśmy zrobić coś ciekawego, chcieliśmy zrobić fajny projekt. I idę po sobie, sorry, jak Adam Małysz, tylko ma dobre skoki, więc ja po prostu I on pewnie też chcieliśmy zrobić ciekawy projekt. Nie wiedzieliśmy, dokąd nas on zaprowadzi, ale pomyśleliśmy tak, naszej lokalnej społeczności, nie nazwaliśmy tego w 10 sposób, ale naszym znajomym daje on wartość, tak nam się wydawało, że daje wartość, może da nam jakąś satysfakcję. Satysfakcja nam sprawiał całkiem sporą.

Kamil:

I co? I zobaczymy, co się stanie. 0 gwarancji, że się uda.

Krzysztof:

Dla siebie co chciałeś z tego?

Kamil:

Nie wiem, trochę z pendo rumoże, ale jakiś generalnie chcieliśmy zrobić fajny projekt. Dawało nam to sporo satysfakcji. Przy okazji ja miałem wtedy taki mocny vibe na hiszpański I pomyślałem sobie, że jak mam sobie poradzić z maturą, to pewnie będzie prościej, jak innym będę w tym hiszpańskim pomagał. Na jednym z miejsc tematycznych na tym PHP BBB I Przemo był właśnie język hiszpański, więc pomyślałem sobie, że jak tam będą ludzie wchodzili z wątpliwościami, w ogóle zakładało się wtedy różnego rodzaju fora, nie wiem, czy kojarzysz?

Krzysztof:

No tak, jest.

Kamil:

Więc zanim jeszcze

Krzysztof:

I to jest ważne, żeby powiedzieć o tym, że między nami jest nieduża różnica, bo siedmiu czy tam sześciu lat, ale to jest kolosalna różnica, jeżeli mówimy o czasie, w którym rzeczywistość. Bo ja mam po raz pierwszy YouTube'a przed nosem, jak jestem na studiach, a ty masz tego YouTube'a przed nosem, jak masz lat dwanaście.

Kamil:

Paradoksalnie, przepraszam, że wejdę w słowo. YouTube'a też mam pierwszy raz na studiach przed nosem, gdyż nie wiedziałem, że taki serwis istnieje, serio. W sensie w dwa tysiąc e siedem roku zobaczyłem YouTube'a albo szóstym. Ja już byłam na studiach wtedy. Ja już wtedy zaczynałem te studia, ale wtedy byłem na jakiejś imprezie I patrzę sobie, o, jaki super serwis, co to jest?

Kamil:

A ludzie tak patrzą na mnie YouTube.

Krzysztof:

YouTube. Ja zmierzam do tego, że tylko na chwilę wtrącę wtrącę, przepraszam.

Kamil:

Biegniemy do puenty.

Krzysztof:

I płygniemy do puenty, żeby zaznaczyć, że pewne rzeczy, bo mnie zapytać o tym, czy były fora. Nie, nie były. Ja owszem, miałem post studia, chwilę był taki moment, że była nasza klasa, ale to chyba nie jest to samo, nie? Słucham?

Kamil:

Chwila, chwila, były fora, poczekaj, bo kiedy? No jak byłeś w liceum, to pewnie nie.

Krzysztof:

Ja mówię o liceum, bo mówisz o czasie licealnym.

Kamil:

Tak, to prawda. No to fakt.

Krzysztof:

Ja liceum to jest 1994-dziewięćdziesiąt osiem rok, umówmy się.

Kamil:

W liceum być może nie, ale na studiach to już miałeś fora.

Krzysztof:

Tak, tak, tak.

Kamil:

Nawet najpierw były fora, potem były social media.

Krzysztof:

Tak, tak, zdecydowanie były.

Kamil:

Potem nasza klasa jako już polska literacja social mediów.

Krzysztof:

Tak jest, tak.

Kamil:

Tak to wyglądało wedle mojej

Krzysztof:

Pewnie tak było. Ok, dla siebie splendord, dla ludzi zbudowanie jakiejś przestrzeni do komunikacji, to dlaczego to był nieopłacalny projekt?

Kamil:

Pewnie tak. Wiesz co, no bo nikt za niego nie płacił, dlatego to był nieopłacalny projekt.

Krzysztof:

Ale inne gratyfikacje przyszły.

Kamil:

No wiesz co, mogły przyjść. Nie wiadomo, czy przyjdą, czy nie przyjdą. Splender to może dużo powiedziane, ale mi tak chyba, tak jak teraz to myślę, najbardziej zależało na tym, żeby mieć taki pretekst, żeby codziennie siadać do tego hiszpańskiego I trzasnąć maturę, która mnie wypchnie, gdzie się będzie chciało. Więc po prostu chciałem to zrobić. W sensie chciałem zrobić coś, w czym będę dobry, lepszy itd.

Kamil:

I to chyba było to. A tak trudno mi w tym momencie znaleźć tę motywację dokładnie. Po prostu chcieliśmy to zrobić. I myślę, że mój kolega, też Kamil, żeby był łatwiej, myślę, że mógł mieć podobnie. I tu było kilka wad, no bo żeby założyć takie forum, no to musisz je mieć gdzie założyć.

Kamil:

I tu wchodzi takie specjalistyczne pojęcie hosting, czyli musisz mieć gdzie tę stronę trzymać. I nie było darmowych hostingów. Albo jak były, to były słabe. Więc pamiętam, że 10, który my mieliśmy kosztował pięćdziesiąt złoty rocznie. Nie wydaje się to, że jakąś wielką kwotą, ale w dwa tysiąc e dwa roku na budżet licealisty to była

Krzysztof:

kolosalna kwota.

Kamil:

Tak, to tak jakbym dzisiaj to by było pięć tysięcy rocznie, może więcej. No dużo nie, ale jednak. Więc zrobiliśmy to, jakoś sobie to tam biegło I jak mieszasz w tym kotle I nie wiesz po co, to w pewnym momencie coś z niego wyłowisz. I to jest historia, której chyba nie opowiadałem nigdy jeszcze. Zastanawiam się pewien, ale cóż, powiem to.

Kamil:

Razem z moim kolegą Kamilem w Ostrowcu Świętokrzyskim, w którym mieszkaliśmy, poszliśmy na saunę.

Krzysztof:

Poszliście na saunę?

Kamil:

Siedzimy sobie w tej saunę.

Krzysztof:

Czternaście lat I dzieci na saunę. No nie, jesteśmy w liceum. Nie

Kamil:

jesteś po martwicie, nie?

Krzysztof:

Przepraszam najmocniej, bo to jest naprawdę jednak obraźliwe. Liceum, uwaga, w Bytowie, z którym ja pochodzę, no na chwileczkę mała dygresyka, z Bytom, z którego ja pochodzę, Bytom jest jedno liceum, numer trzysta trzydzieści trzy. Poczekaj, poczekaj. Jest jedną liceum nr trzysta trzydzieści trzy. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe, dlaczego jest 10 numer, OK?

Krzysztof:

Ok? I w tym liceum nr trzysta trzydzieści trzy w małym powiatowym miasteczku Bytów w latach 1994-tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt osiem byłem w klasie A. Robi wrażenie, co? No to jest A klasa A zawsze byłam mat-fiz. I rzecz jasna warto tu wspomnieć o tym, że zdałem wszystkie przedmioty z niedużą pomocą, ale jednak taką skuteczną, przez cztery lata kontynuowaną.

Kamil:

Czy mógłbyś tutaj

Krzysztof:

Aneta Kluch, Krzysiu Berend.

Kamil:

Tak, czy mógłbyś odegrać jako zabudowy aktor taki przykład tej pomocy?

Krzysztof:

Co jest w trzecim? Co jest w punkcie trzecim?

Kamil:

Nie teraz, nie teraz, swoje zrobię. Swoje zrobię, poczekaj głowę.

Krzysztof:

Co tam się dzieje z tyłu? Krzysztof? Nic, nic, nic, długopis chciałem pożyczyć. Rozumiem.

Kamil:

I w 10 sposób cztery lata przyleciały, tak?

Krzysztof:

Tak. A fizyka?

Kamil:

Takiej abstrakcji, to nawet nie będziemy dochodzić.

Krzysztof:

Michał Kaszczuk. I Kurczę, to się działo obok mnie na pizzę. Ale ty

Kamil:

sprawdzałeś, czy się przedawniło?

Krzysztof:

Co? No dwadzieścia pięć lat minęło, nie no, musiało się przedawnić. Kurczę, przecież nie odbiorą mi za to tego świadectwo naturalnego szkolnego. Reasumując tak, jestem w okresie mat-fiz, tak, miałem inne zdolności, tak, jestem tu, gdzie jestem, potrafię liczyć, mnożyć. Fizyka jest świetnym przedmiotem dla innych osób.

Kamil:

Czyli podsumowując Poczekaj, spróbuję to spuentować. Proszę. Czyli z delikatną pomocą twojej dwójki znajomych przeturlałeś się, właściwie prześlizgnąłeś się po mat-fidzie w jedynym liceum w mieście, które ktoś nazwał trzysta trzydzieści trzy, symbolizując to, jak doskonale liczą.

Krzysztof:

W tym mieście.

Kamil:

Dobrze, to wiesz, to ja będę liczył. Jak przyjdzie sponsor, to weź mi tę ofertę, weź ci najpierw, bo ja zrobię Excela.

Krzysztof:

Dobrze, dobrze. Więc wracając, bo to była puenta dygresji, a teraz musimy wrócić do tematu głównego. Kontynuuj.

Kamil:

Gdzie ja to byłem? A, sauna.

Krzysztof:

Jesteśmy na saunie. Jesteśmy na saunie. 16-siedemnaście lat.

Kamil:

Myślę, że nawet już tam podbiegamy pod osiemnaście lat. To już jest 10 moment, gdzie zbliżamy się do pełnoletności. Wydaje mi się, że któryś z nas już chyba miał dowód. Albo przynajmniej pokazywał paszport, jak kupował piwo, że to już jest osiemnaście, tak? Że proszę bardzo, 000, tu, tu, tu, trzy dni minęło, a ty mnie ciągle pytasz o dowód.

Kamil:

Tak to wyglądało.

Krzysztof:

Rozumiem. Ale

Kamil:

to chyba był 10 mój przyjaciel. Ja jeszcze nie, bo ja jestem z grudnia. Siedzimy sobie na saunie, tak czy inaczej. Dodam w ręcznikach.

Krzysztof:

No, zrozumiałe.

Kamil:

We dwóch?

Krzysztof:

Zrozumiałe. Macie osiemnaście lat I już są paszporty.

Kamil:

Do sauny wchodzi pan przed pięćdziesiątką.

Krzysztof:

Rozumiem.

Kamil:

Też w ręczniku.

Krzysztof:

Wiadomo.

Kamil:

Siada obok nas, a my mówimy o wirtualnym liceum, o stronie internetowej, o wyszukiwarce, o hostingu. Nie wiedząc, co 10 pan chce w ręczniku tutaj, tylko sobie tak po prostu gadamy. I on tak patrzy na nas, a my też patrzymy na niego, ale powoli atmosfera gęstnieje. Znaczy wcale nie jest to na rzadka, no ale takie z tych dziewięćdziesiąt pięć stopni zrobiło się ze sto pięć. I on tak patrzy I co gorsza zaczyna się uśmiechać.

Kamil:

Na szczęście kolega jest obok niego, a ja jestem trochę dalej, więc ja się czuję spokojny, w razie czego wybiegnę, nie? W sumie mam więcej kolegów. Chociaż kto będzie wyszukiwarkę stawiał, bo on był bardziej techniczny. I w pewnym momencie 10 pan przed pięćdziesiąt, około pięćdziesiąt, cholera wie, no ale starszy, powiedziałbym, no przynajmniej czterdzieści, stary chłop z tamtego punktu widzenia. I mówi, kurde, chłop, sobie fajne rzeczy robicie.

Kamil:

To świat zwolnił, wiesz, tam muchy przestały latać, kelnerzy przestali przynosić drinki na chwilę. Ja mam tutaj taką firmę, zrobilibyście Boże mi stronę. A ja tak myślę sobie

Krzysztof:

To jest pierwsze zleconko.

Kamil:

I jak dzik szyszki, nie? I ja jako człowiek z nadmiernym optymizmem wbudowanym, w rdzeń kręgowy patrzę na tego mojego kumpla I już mi tam milionera, który się wybiera do salonu po swojego pierwszego Fiata Pande I mówi: Mamy to! I wtedy nastąpiła między innymi taka telepatyczna dyskusja. Mój wzrok powiedział: Widzisz, kurwa, mówiłem ci, że się ziści, mówiłem ci, że American Dream o ostrowieckich warunkach. A on tak: Nie wierzyłem, ale miałeś rację.

Kamil:

Faktycznie, płynie do nas ta mamona, czujemy tę mamonę.

Krzysztof:

Te spojrzenia trwają dwie do trzech sekund oczywiście.

Kamil:

Tak, ale to tam bardzo wszystko to idzie. I Shast Prast pół roku później postawiliśmy stronę delkooto. Pl, lokalnej hurtowni I uwaga, skasowaliśmy za to tysiąc dwieście złoty. Hosting kosztował pięćdziesiąt złoty. Oni zapłacili, oni zapłacili.

Krzysztof:

Ale nie chcę pokazać skalę.

Kamil:

Tak, to po prostu odpłynęliśmy. Wtedy stwierdziliśmy, że już nigdy nie będziemy musieli pracować.

Krzysztof:

Ja robię gest teraz rozsypania pieniędzy.

Kamil:

Zalatało.

Krzysztof:

Małe miasteczko kipi wieczorem, bo chłopaki niosą tysiąc dwieście w kieszeni.

Kamil:

Dwie dychy w portfelu,

Krzysztof:

tam chodzą. Jest to opłacalny projekt.

Kamil:

No bo skąd możesz wiedzieć, zakładając wirtualne liceum na silniku PHPBB I Przemo, którego nie znasz, a więc musisz go poznać wcześniej, wydzielasz sobie rację ze swojego kieszonkowego na to, żeby ci starczyło rocznie na hosting. Skąd możesz wiedzieć, że pół roku później wbije do twojej sauny jakiś typ w ręczniku I powie, że on akurat jest właścicielem tej lokalnej hurtowni I weźcie mi chłopaki, postawcie stronkę. Skąd to masz być?

Krzysztof:

To jest odnoga, jakaś inna droga, którą Muszę dopytać, żebym dobrze zrozumiał. Nieopłacalny projekt, o którym rozmawiamy, wynikający z ideowej takiej potrzeby młodzieży, żeby pomóc innym, choć w twoim przypadku też, żeby się skupić trochę na hiszpańskim.

Kamil:

I trochę ego pewnie.

Krzysztof:

I trochę ego, jasne. I robimy, jesteśmy popularni, bo to 10 Kamil I 10 Kamil robią nam te rzeczy I w ogóle są fajni, I dziewczyny się uśmiechają, a chłopaki

Kamil:

Takie były założenia.

Krzysztof:

A chłopaki, którzy grają w koszykówkę mówią: dobra, to dajmy tych dwóch też do nas, bo jednak są fajni, mówią na korytarzach. Nie zakładał, że będziecie robić to dalej. OK, to jest konsekwencja tego działania, ale nieopłacalny projekt, o którym sobie rozmawiamy Ja to tak rozumiem, to co do mnie mówisz. Zakładał tylko: zróbmy coś dla naszej społeczności kopnąłeś mnie pod stołem. Troszkę spokojnie, bo widzę emocje wjechały.

Krzysztof:

Zróbmy coś dla naszej społeczności. Zróbmy coś dla naszej społeczności. Generalnie nawet w to zainwestujemy pięćdziesiąt złoty w skali roku I that's it. No. A potem konsekwencją tego było spotkanie pana biznesmena w saunie I stronę

Kamil:

Ale 10 przypadek nigdy by nie zaistniał, gdybyśmy w tej saunie o matmie rozmawiali. Rozumiesz? Bo on nie wiedział, że my robimy stronę. My po prostu zrobiliśmy tę stronkę I on tam wpadł. I teraz mamy dwie możliwości spojrzenia na to samo.

Kamil:

Czyli jedni ci powiedzą: O, miałeś farta. Tak, trochę tak, no jakiś tam przypadek musi być. Ale z drugiej strony jakbyś w tym kotle nie mieszał I byś tego forum nie postawił, czy tam forum niech będzie fora? Forum, forum. Tak, trudne słowo, nie postawił, no to on by akurat nie powiedział, żebyś ty zrobił tę stronkę.

Kamil:

Mało tego, on sobie wlazł na to wirtualne liceum, zobaczył, jak to wygląda, stwierdził, że świat I ludzie tak profesjonalnie, więc wystarcza, żebyście robili. I to było nasze pierwsze portfolio. To portfolio powstało dla chęci robienia czegoś, co chcieliśmy zrobić, nie kalkulując zysków I strat. I to jest idea nieopłacalnego projektu, że nie wiesz, czy ci się to przyda, czy nie, ale tli się nadzieja. I teraz ja dobiegnę do puenty, chyba że chcesz tutaj coś włożyć.

Krzysztof:

Ja mam myśl, ale dobiegnę puenta.

Kamil:

Pauzujemy tę myśl, czy chcesz ją wrzucić? To Shast-prast jest bagatela dwadzieścia lat później, trochę nawet dalej, jak tak liczę, ale przyjmijmy, że dwadzieścia lat dla mojego lepszego samopoczucia. I ja dalej robię takie projekty. I ja dalej stawiam PHPBB by Przema. Znaczy nie dosłownie, mam nadzieję, że to wyszło, wybrzmiało, ale cały czas robię jakieś nieopłacalne projekty, bo jak sobie już raz zaszczepisz chęć robienia nieopłacalnych projektów I 1 ci się zwrócą, to ty jesteś już zawsze takim zawodowym hazardzistą.

Kamil:

Nie możesz tego nie robić. Po prostu musisz raz na jakiś czas szukać czegoś, co ci da coś ciekawszego w życiu. Nie wiesz, czy ci da, czy nie, ale nie przeszkadza ci ta perspektywa, że nie masz gwarancji, że to nie wyjdzie. To jest ważne, bo ludzie chcą gwarancji I moim zdaniem to, co odróżnia tych, nazwijmy to specjalistów czy specjalistki, które naprawdę ogarnęły sobie życie, a niespecjalnie miały łatwy start od tych, którzy sobie po prostu nie ogarnęli tego życia I też nie mieli łatwego startu. Albo ogarnęli sobie tak średnio jest to, że ci po lewej stronie nie oczekują gwarancji, tylko po prostu raz na ich czas zamieszają w kotle, bo wiedzą, że tak trzeba.

Krzysztof:

Z czego to wynika? Jeżeli pozwolisz, no dopytuję, bo łapiemy twoją perspektywę nieopłacalne projekty, co to znaczy, bo mi już to, co ja zatrzymałem I powiedziałem, że mam coś z tyłu głowy, ale poczekaj, aż ty dojdziesz do puenty. Chodzisz po głowie, że de facto jesteśmy w połowie, myślę, może w jakiejś części naszej rozmowy, za chwilę urodzi się teza, że nie ma czegoś takiego jak nieopłacalny projekt, że po prostu on zawsze, w jakiejś perspektywie niesie jakąś gratyfikację I że w związku z tym ty I ja, moje I twoje doświadczenie pokazuję, bo ewentualnie za chwilę opowiem o swoim doświadczeniu nieopłacalnego projektu, pokazuje, że rób. Nie kalkuluj ich na początku, co z tego będzie, ile z tego będzie, z kim I dlaczego I co to mi da. Tylko jak czujesz drive jakąś wewnętrzną motywację imperatyw kategorycznych, jak to ładnie

Kamil:

się mówi,

Krzysztof:

do działania, to po prostu rób. Ale w tym licealnym przypadku Bo jeszcze jedna ważna rzecz wydaje mi się, mam taką refleksję, muszę się podzielić. Jest fajne to, że motywacja była gdzie indziej, motywacja była u ludzi. Zrobię coś dla nich. OK, po drodze złapię sobie hiszpański, po drodze poczuję się lepiej ze sobą, co jest OK, bo to jest naturalne, że generalnie większość na zdrowych ludzi robi też rzeczy po to, żeby się poczuć lepiej, może nawet zdecydowana większość, a nie była motywacją taką stricte finansową, czy taką bardzo, powiedziałbym, twardą.

Krzysztof:

Bo te motywacje, o których mówimy, jeżeli mogę to tak nazwać, nie jestem psychologiem, nazwałbym motywacjami miękkimi, że 1 niosą coś innego, coś ważniejszego niż motywację finansową. Chciałeśby puentować, bo ja się podziwiam myślą, czy ja już tą puentę zapytałem?

Kamil:

Ja dwie rzeczy tutaj, bo my dobrze mamy te myśli, które trzydzieści Ulubiliśmy

Krzysztof:

w puenty.

Kamil:

W ramie, w ramie ją cały czas trzymamy.

Krzysztof:

W kamienicy puenty spokojnie idą.

Kamil:

W pamięci roboczej ona tam siedzi.

Krzysztof:

Wiesz, co się stało z tym pierwszym maratończykiem, co tam do końca

Kamil:

Wiem, wiem, wiem, wiem, ale my już nie jesteśmy pierwsi. I w tym tempie to powiem ci, że nie wiem, czy bylibyśmy nawet ostatni.

Krzysztof:

Tak, tylko mówię, że 10 maratoński bieg to jednak jest okupiony jakimś cierpieniem.

Kamil:

Tak, pamiętam o tym, pamiętam, tak? Dlatego też nie zalecam tego robić bez przygotowania.

Krzysztof:

Zdarza się, że warto. Zdarzyło się raz, że ktoś się nie przygotował I był pierwszym maratończykiem.

Kamil:

Mówię to oczywiście z perspektywy człowieka, który zrobił te liczne malowidła w swoim życiu, więc wie, co mówi.

Krzysztof:

Ja byłem, ja się zapisałem na jeden nawet w Barcelonie, a w twoim hiszpańskim, czy w kraju, który bardzo kocha w Hiszpanii.

Kamil:

Jak się poszło?

Krzysztof:

Fantastycznie, fantastycznie, na poziomie mentalnym.

Kamil:

Widziałeś siebie, jak przekraczasz te liniementy?

Krzysztof:

Wszystko tam było. Roztrium, ale nie udało mi się dowieźć niestety, znaczy nie udało mi

Kamil:

się dolecieć. Wizualizacja jest ważna, jak to mówi Łukasz Jakubek.

Krzysztof:

Ważna jest oczywiście, ale też ważne jest, żeby to dowodzić. Reasumując, miałeś dwie myśli, proszę.

Kamil:

Pierwsza to taka, że akurat tam w tym pierwszym projekcie, bo zapytałeś o pierwsze, ja nie mówię, że to było najważniejsze z nich wszystkich, to akurat nie chodziło bezpośrednio o pieniądze, chociaż pewnie gdzieś tam widzieliśmy je daleko, tlące się tak delikatnym światłem, ale w wielu kolejnych projektach o to chodziło. Dostajesz jakąś szansę, nie masz gwarancji, dużo trzeba poświęcić I dużo musisz zaryzykować. Albo cokolwiek musisz zaryzykować. I tu na tym polega problem, że ludzie mają awersję do strat, bardzo nie chcą czegoś stracić, czasu postawić komuś obiadu albo zrobić robotę, z której nic nie będzie.

Krzysztof:

No tak, strata działa na nas lepiej niż jakaś korzyść.

Kamil:

Tak, a tu właśnie chodzi o to, żeby przez jakiś czas albo przez jakiś, nie wiem, w jakichś proporcjach mieć miejsce na rzeczy w życiu, w których nie liczysz tych strat. Liczysz się z tym, że 1 mogą być I akceptujesz to. Wiesz, że 1 mogą się wypieprzyć. I tak jest w wielu innych projektach. No nie wiem, mnóstwo ich było.

Kamil:

Jeszcze zajajając tylko 10 wątek. Najwspanialszy projekt, jaki robiłem, jeżeli chodzi o narrację I przygotowanie kogoś do wystąpienia, to był projekt z Karolem Bieleckim, który zacząłem chyba w dwa tysiąc e siedemnaście albo dwa tysiąc e osiemnaście roku, nie pamiętam.

Krzysztof:

Dwa zdania dla tych, którzy nie wiedzą po nazwisku, a wiedzą wizerunkowo. Kto jest Karol?

Kamil:

Karol Bielecki, piłka szręczny, szczypiornista, który stracił oko w dwa tysiąc e dziesięć roku, a później dalej grał w piłkę ręczną po dwóch miesiącach, bez jednego oka, na ciągle światowym poziomie.

Krzysztof:

Teraz jest rozumiem w biznesie?

Kamil:

Teraz jest w biznesie, ale długi czas grał, ale jak skończył karierę zawodową, to chciał tę historię opowiadać po różnego rodzaju już konferencjach, czy namawiano go, nawet nie wiem, czy chciał, ale namawiano go. No I tak się akurat złożyło.

Krzysztof:

Ja doprecyzuję. Jeżeli to jest za dużo, to mi od razu powiem w trakcie rozmowy, ale wydaje mi się, że ja mam taką potrzebę. Namawiano Karola do tego, żeby opowiedział historię, jak przekroczyć siebie, jak przekroczyć swoje ograniczenia wynikające z jakiejś kontuzji. Tak, słuchaj.

Kamil:

Namawiano go do tego, żeby mówił o tym, jak mu to życie poszło. I ta historia jest superinspirująca. Moim zdaniem w sporcie Ja kojarzę, nie to, że moim zdaniem, ja kojarzę dwie takie historie. Pierwsza to Niki Lauda, który prawie spłonął w bolidzie, a potem wrócił do tego sezonu I potem dalej jeździł w rywalizacji z Jamesem Huntem chyba, tu mogę konfabulować, tak mi się wydaje, F1 lata siedemdziesiąt pięć.

Krzysztof:

Nie, nie jestem fanem formuły, jedynie pomogę.

Kamil:

No ale historia biegnie tak, że była rywalizacja dwóch wielkich. Nickey Lauda I chyba Jason Hunt, jeżeli dobrze kojarzę. No I w pewnym wyścigu Lauda miał wypadek, prawie spłonął w tym bolidzie, był wykluczony, wiesz, że on był w szpitalu, leczył ciężką kontuzję I jeszcze z palącą głową, znaczy nie dosłownie, ale jeszcze z głową, która się nie zagoiła, wrócił do wyścigu. Później też jeszcze do tego sezonu wrócił, żeby dalej rywalizować, żeby nie odpuścić tytułu. Więc tego typu historii jest bardzo niewiele.

Kamil:

Ludzie raczej nie to, że nie wracają, często nie dochodzą do siebie. Teraz Kubica? Kubica, tak, podobna historia, tak.

Krzysztof:

I druga osoba?

Kamil:

No I właśnie Karol Bielecki. Karol Bielecki, który No on był jednym z najlepszych piłkarzy ręcznych na świecie. No jak stracisz oko, to ci jednak trochę gorzej chodzi. Gorzej ci się wszystko wykonuje. Spróbuj sobie zakleić oko, pochodzić dwieście metrów.

Kamil:

A on dwa przecinek pięć miesiąca później od straty oka wrócił do meczu w lidze niemieckiej. Liga niemiecka w piłkę ręczną to jest takie połączenie w piłkę nożną ligi hiszpańskiej I angielskiej, czyli to jest top of the top. Jest najwięcej pieniędzy, najlepsze kluby itd. I on został w tym meczu man of the match, rzucając jedenaście bramek. Więc to jest spektakularne.

Krzysztof:

To

Kamil:

nie jest powrót na zasadzie:

Krzysztof:

wchodzisz w ostatniej minucie I welcome back.

Kamil:

Nie, nie, to jest spektakularne. On potem grał w ogóle jeszcze w reprezentacji. On jeszcze w dwa tysiąc e szesnaście roku podczas igrzysk olimpijskich został królem strzeltów turnieju z jednym okiem. Więc to jest historia fenomenalna. I jak ja ją usłyszałem Jaki jest kontekst, dlaczego 10 Karol?

Kamil:

No bo w dwa tysiąc e osiemnaście roku ja jako człowiek, jako debil organizacji, ja jestem debilem organizacji, w sensie jak ja dotknę kalendarza, to on się popsuje, nawet taki papierowy. I nigdy nie miałem wypełnionego grafika mądrze. Teraz też nie mam.

Krzysztof:

Ale masz asystentkę, którą ogarnie.

Kamil:

Wrzucam, wrzucam, wrzucam, wrzucam, teraz już mam. I zadzwoniła do mnie Daria Malicka, która była na jakimś kursie, który organizowałem wcześniej z wystąpień publicznych.

Krzysztof:

I dalej znowu dla mojej części publiczności, że tak powiem. Tak. Kto to jest pani?

Kamil:

Daria Malicka już właśnie wchodzi na tę naszą antenę, która okazała się być wówczas przyszłą agenstką Karola Bieleckiego. OK, Okej. Tak. Też z Kielc. Karol aktualnie mieszka w Kielcach I powiedziała, że jest taki zawodnik, nie umie opowiadać, ma świetną historię, weź go naucz opowiadać.

Kamil:

I ja wygooglałem tego zawodnika, a potem jak tylko do mnie doleciało, kto to jest, zadzwoniłem do mojego brata, ponieważ mój brat czyta Przegląd Sportowy odkąd miał metr dziesięć, więc jest w stanie cytować wyniki każdego meczu z dokładnością co do minuty, w której padła bramka. I zrobił mi taką szybką relację, do kogo ja w ogóle jadę, żebym miał punkt odniesienia. Więc jak do mnie to falami dolatywało, jechałem do tych Kielc, ciekawostka, zatrzymała mnie policja za w rutynowej kontroli powiedziałbym, o tak, no nie dlatego, że przekroczyłem prędkość, ale zatrzymała mnie ta policja I powiedziałem, gdzie się pan tak spieszy? Ja mówię do Karola Bieleckiego, proszę jechać. Tak wygląda naprawdę, w sensie, to wiesz, puścili mnie wolno wtedy do niego.

Kamil:

Ja wysłuchałem jego pierwszej wersji tego, co ma do powiedzenia. Trwało to cztery godziny I do mnie doleciały dwie rzeczy. Nauczyć go opowiadać na poziomie TEDx'a będzie trudno, ale jest to możliwe I ja to zajmie. Nie mam pojęcia, czy się uda. Nie wiem, ale muszę spróbować, ale to jest najbardziej inspirująca historia, jaką słyszałem w życiu.

Kamil:

No I wiedziałem, że gdzieś tam w tle będzie pytanie: a jak się rozliczamy? Ja myślę sobie, żeby to zrobić dobrze, to to będzie ekstremalnie droga rzecz, rezygnując z innych projektów.

Krzysztof:

Nakład czasowy razy taka twoja stawka czy tam coś równa się kolosalna

Kamil:

kwota. Gdybym w tym czasie robił projekty dla korporacji, dałoby się spłacić jakąś małą hipotekę.

Krzysztof:

Jasne, rozumiem.

Kamil:

I tak sobie myślę: nie mogę, nie mogę tego odpuścić. Mówię, Karol, robimy tak: Ja nie kasuję cię ani złotówki, ale jak nam się 10 projekt uda, to ja bym chciał, żebyś ty gdzieś wspomniał o tym, że ja to z tobą robiłem I tylko tyle. I on oczywiście wspominał o tym wszędzie I 10 projekt wyszedł fenomenalnie. On zrobił u mnie TEDx'a w ogóle, wystąpienie na TEDx'ie.

Krzysztof:

Co jest, muszę, przepraszam,

Kamil:

tak, cały

Krzysztof:

czas będę opowiadał.

Kamil:

Dobrze, dobrze.

Krzysztof:

Wystąpienie na TEDx'ie, mili Państwo, no to jest taki creme de la creme, miejsc, gdzie się możesz pokazać branży biznesowej.

Kamil:

Tak, w ogóle

Krzysztof:

Jedno z ważnych, bo to nie wszystkie, nie jedyne, ale jedno z ważnych.

Kamil:

Chyba nawet nie tylko biznesowej w ogóle, szerszej publiczności. I on zrobił fenomenalne wystąpienie po roku treningów. Fenomenalne. On sam pisał żarty. On naprawdę sklejał rzeczy idealnie.

Kamil:

I to wystąpienie zrobiło chyba z dwieście tysięcy wyświetleń, co jak na ramy polskiego TEDx'a to jest ekstremalnie dużo. No I to jest właśnie przykład tego nieopłacalnego projektu. Teoretycznie nieopłacalnego, ale nie wyobrażam sobie, że miałbym to odpuścić. Ja takich projektów po prostu nigdy nie odpuszczałem. I to nie jest to, że ja robią ludzie, którzy się szybciej przesuwają na planszy kariery.

Kamil:

I zaraz wreszcie, jeszcze tylko mogę tutaj Proszę. To chciałbym Topspina odbić do tego pytania, które zadałeś mi wcześniej. Tak. Dlaczego facet przed czterdziestką, nazywajmy rzeczy po

Krzysztof:

imieniu, jeszcze to robi.

Kamil:

Jeszcze to robi, nie? A dlaczego facet po czterdziestce jeszcze to robi?

Krzysztof:

Fazy po czterdziestce, bo rozumiem, że mnie wywołuje do tablicy, ma coraz większy problem, żeby to robić. To znaczy coraz mniej widzę w sobie zapału I potrzeby, żeby robić takie rzeczy.

Kamil:

O really.

Krzysztof:

Yes, ale powiem o tym za sekundę, bo rozumiem, że może za chwilkę wskoczymy do mojego ogródka.

Kamil:

Bo ja tutaj mam pewne odbicie, to ci tylko wbiję jedną rzecz, wbiję to źle powiedziane, nie chcę, żeby to pejoratywnie zabrzmiało.

Krzysztof:

Nie, nie odebrałem tego.

Kamil:

To co ty tu robisz? Teraz, tu, w tym miejscu, w tej sali, w tym pomieszczeniu?

Krzysztof:

Nieopłacalny projekt. Nie, ja tu jestem, bo miałem potrzebę, bo ja autentycznie wierzę w to, że sobie przekazując te nasze doświadczenia I wiedzę, możemy mieć I to jest moja motywacja, sam będąc fanem wielu różnych podcastów, możemy mieć jakiś wpływ na drugą osobę, która być może I teraz tak trochę Nie, nie będę nieskromnie gadał, bo to też jest takie niezdrowe w Polsce, że Być może słuchając tego, co my sobie opowiemy, pomyśli na końcu: Kurde, odłożyłem dwa tygodnie temu jakiś projekt, bo uważam, że jest nieopłacalny, ale może rzeczywiście go chwycę I go zrobię. Albo inne tematy, które będziemy mieli w przypadku naszych gości I naszych ewentualnie pogadanek później we dwójkę, może się okazać, że to dla kogoś będzie w jakiś sposób inspirujące. Więc ja nie znajduję w tym Teraz uważaj, bo będziesz źle ta. Ja nie znajduję, mówię zupełnie serio, w tym takiego waloru, powiedzmy, jak kładę akcent na te moje potrzeby gdzieś indziej, niemniej jednak serdecznie zapraszam do współpracy wszystkich Państwa, którzy chcielibyście I tak dalej, nie można by reklamować I robić.

Krzysztof:

Nie, nie, to nie jest nieopłacalny projekt,

Kamil:

bo

Krzysztof:

ja nie myślę o nim, że on mi coś ma dać, bo on mi już daje.

Kamil:

Custer Point, każdy nieopłacalny projekt coś ci daje, bo to nie chodzi mi o to, żeby jak szaleniec wbiegał na praktyki do każdej wyzyskującej korporacji czy innego, wiesz, domorosłego biznesmena próbującego wyzyskać swoich pracowników, studentów dając im 0 złoty albo kawę w gratisie czy podpis na praktykach. To nie o to chodzi. To

Krzysztof:

nie

Kamil:

chodzi o to, że bierzesz wszystko, co do ciebie puka. Chodzi po prostu o to, że nie oczekujesz gwarancji przy rzeczach, które z jakiegoś powodu są fenomenalne, że akceptujesz jakiś niewygodny pakiet I 10 pakiet tu, tej

Krzysztof:

sali

Kamil:

wisi jest. Ja go nie czuję za bardzo, bo jesteśmy w dość komfortowej sytuacji dzisiaj.

Krzysztof:

W tym studiu mam na myśli, bo niektórzy nas nie widzą, tylko nas słyszą.

Kamil:

Tak, to ja nie mówię, że to chodzi o to, że masz mieć zwrot finansowy I tak dalej.

Krzysztof:

Jasne.

Kamil:

Chodzi mi o to, że I ty I ja możemy coś dzisiaj robić innego, coś innego dzisiaj robić. Coś, co nam da gwarancję jakiegoś zysku czy gwarancję jakiegoś zwrotu I tak dalej. Ale to nie o to chodzi. W sensie poświęcamy trochę czasu, zobaczymy, co nam z tego wyjdzie, ale podoba nam się pewien pomysł, to próbujemy go zrealizować pomimo tego, że żadnej umowy z losem nie podpisaliśmy.

Krzysztof:

Nie oczekujemy żadnego tam, nie mamy planu w takim sensie, że okej, mamy plan, bo umówiliśmy się na jakąś liczbę, umówiliśmy się wstępnie na jakiś gości, mamy jakiś zakres.

Kamil:

Zwłaszcza na następnego gościa.

Krzysztof:

Zwłaszcza na następnego gościa, o którym powiemy na samym końcu, także pozostańcie z nami do końca, bo będzie to wyjątkowy sportowiec.

Kamil:

Dokładnie.

Krzysztof:

Właśnie sobie szczerze, ale to na samym końcu. Nie oczekujemy nie myślę, chcę żebyśmy byli, OK, jeżeli mówisz nieopłacalne projekty. Tak, jeżeli coś robię, to po to, żeby tego posłuchało. Nie, ty twoja rodzina, moja rodzina I Janek Jędrzejczyk, który nas teraz realizuje w studio. 10 trend,

Kamil:

który wyszedł w międzyczasie, tak? Bo już nie był w stanie słuchać, tak?

Krzysztof:

Tak, ja bym, który wyszedł w międzyczasie, bo już nie był w stanie słuchać, więc to się de facto nagrywa już teraz samo, co jest nieprawdą, proszę państwa, w studio Make it jest tylko I wyłącznie profesjonalnie. Zapraszam, polecam Krzysztof Czeczot. Dobra, czyli taka widzisz, a popatrz, możemy się wpuszczać autoredziami. Autopromocja wewnątrz. Nie, wracając do tego bez dowcipów.

Krzysztof:

Nie, nie oczekuję Nie myślę o tym, że sto tysięcy wyświetleń, czy tam dwadzieścia tysięcy wyświetleń zrobi mi coś dobrego. Przeciwnie, mam doświadczenie ze swojego życia, które jest życiem publicznym w sensie takim zawodowym, że nie ilość ludzi w kinie robi robotę, nie ilość klikniętych postów czy innych rzeczy robi robotę, tylko spotkanie z człowiekiem, który na ulicy cię zaczepia I mówi: jak coś było dla niego ważne I jak coś mu w życiu to pomogło, zmieniło, poprawiło humor I tak dalej. Mówię tak zwaną oczywistą oczywistość, ale w tym kontekście, już dobiegając do puenty, 10 projekt jest już opłacalny. Że tak powiem, już mi się spłaca w takim mentalnym ujęciu.

Kamil:

Dobra, to ja tutaj też przechwycę tę pałeczkę w maratonie do puenty. Ja nazywając te projekty nieopaselnymi, mówię to oczywiście trochę z przekąsem. Jasne. Ja po prostu mówię, że 1 nie mają gwarancji wypłaty. To jest to.

Kamil:

A ludzie potrzebują gwarancji wypłaty. Jakiekolwiek. Jakiekolwiek. A co jeżeli się nie uda?

Krzysztof:

Poczekaj, czekaj, czekaj, stop, stop, stop, to dopytam. Bo ty mówisz, że to jest driver, że sobie nie uważasz, żeby nie robić nieopłacalnych projektów, nie oczekujesz żadnych gratyfikacji. Mając 15-siedemnaście lat doświadczeń już branżowych, zawodowych, mając, ty mnie popraw, ale totalne przyspieszenie w ostatnim pięcioleciu. W sensie taka krzywa poszła naprawdę mocno. Zaczęło się Kiedy ja nagrywałem u ciebie 10 Kamil wydał kurs, który można kupić

Kamil:

W dwa tysiąc e dwadzieścia.

Krzysztof:

Który się robisz kolejne? To był dwa tysiąc e dwadzieścia, to

Kamil:

trzy lata już. Doskonały kurs, chciałbym powiedzieć. Rewelacyjnie, rewelacyjnie pokazuje, jak przygotować niemal dowolna prezentację. Autopromocja. Kurs, który niemal

Krzysztof:

To była autopromocja. Także dziękuję, już zareklamowałeś, świetnie.

Kamil:

Świetnie mi poszło.

Krzysztof:

Bardzo dobre. Całe lektur zajmuje się prezentacjami? Wjechałem. Czujesz te kliknięcia? Fantastycznie.

Krzysztof:

Po reklamie. Ty jeszcze masz, wiesz, w pakiecie.

Kamil:

Pamiętasz, jak mówiłem, że możesz robić PR? Cofam tę propozycję?

Krzysztof:

Jednak, straciłem robotę, lampierem dostałem potem z Ignałem. Po co człowiekowi, który właśnie jest długo, przyspieszyła mu ta kariera, czuje się w jakimś sensie, patrzę na ciebie, ale chyba jest spokojna przyszłość w tym zakresie. Czuję, bo słyszę od ciebie, że masz jakieś pomysły, gdzie iść dalej. To nie jest tak, że będziesz teraz już odcinał kupony, bo słyszę, że potrzebujesz czegoś innego I nieopłacalnych projektów. Po co to się robi?

Krzysztof:

Bo ja usłyszałem jedno, bo sobie nie wyobrażam, bo potrzebuję, bo to jest dla mnie drive, taka motywacja czy silnik mój napędowy, bo nie wiem dokąd mnie to doprowadzi, więc niech mnie prowadzi, bo może z tego urodzi się coś, co skręci w lewo, w prawo, w czterdziestą uliczkę I z tego się urodzi jakaś gratyfikacja, czy to tam finansowa, czy jakaś taka powiedzmy mentalno-duchowa. No I trzecia rzecz, dlaczego to, że tak powiem, challenguje? Bo to zabiera czas. Tak. To jest jakaś młodzieńczość ciągle, powiedziałbym, licealność w ciele

Kamil:

dojrzałego mężczyzny. Nie czepiaj się.

Krzysztof:

Serio, serio, serio, serio, serio.

Kamil:

No tak, I dobrze to podsumowałeś, bo to jest jakaś znowu szansa I nie chcesz zostać w miejscu, w którym zostajesz. Nulisz się tam po jakimś czasie. Oczywiście to nie jest tak, że wiesz, teraz od jutra wypełnimy sobie kalendarz wszystkimi rzeczami, które mają charakter mocno startupowy we wczesnej fazie wzrostu I cholera wie, co z nich będzie, bo nie, bo jest coraz mniej tego jest, nigdy z tego nie rezygnuj. W sensie też nie biorę wszystkich tego typu rzeczy, no bo wspomniane wcześniej hipoteki dość mocno trzymają mnie przy ziemi, ale jest moment, w którym nie musisz tego robić I możesz zostać I robić niczego nie zmieniać.

Krzysztof:

Ja słyszę taką nadrzędną motywację, która brzmi: Nie chcę stać w miejscu.

Kamil:

No pewnie, że tak. Chcę się czegoś nauczyć. Ja od ciebie się bardzo dużo już nauczyłem, a pewnie nauczę się jeszcze znacznie, znacznie więcej.

Krzysztof:

Bardzo jesteś miły. Bo to taka prawda.

Kamil:

Bo to jest jedna z motywacji, że robisz jakiś projekt, bo chcesz go zrobić z tymi ludźmi, z tym człowiekiem, chcesz się czegoś nauczyć. Te hybrydowe projekty to są te projekty, które mają szczery charakter, no bo jeżeli sobie przyjmiemy, rozrysujemy sobie znowu na tym moim diagramie wena, na tym stole jedno kółko I to kółko nazwiemy kompetencje Krzyśka Czeczota, to I takie bardzo malutkie, taki wiesz, księżyc latający wokół Ziemi, to będzie moje kółko tutaj, to ja sobie myślę, że jak wiesz, te dwa kółka się na siebie nałożą, to wtedy no tutaj część tego geniuszu na mnie przepłynie. Może nie przepłynie, ale no część pewnie zabłądzi I zamiast wrócić do ciebie, po prostu przez osmozę wchłonę.

Krzysztof:

A ja sprowadzając to do takiego bezczelnego po prostu życia bez peanów, za które dziękuję, ale wydaje mi się, że już nie są potrzebne. Mam swoją motywację tego Znaczy inaczej Mam swój obraz twojej motywacji.

Kamil:

Mojej? Tak. O, to ciekawe.

Krzysztof:

Jeżeli mogę. Proszę. Żeby jasno, nie mam żadnych kompetencji, nie zajmuję się tym diagnozowaniem, ale że czegoś brakuje. Ja mam tak, tak myślę, że ty nie jesteś już challengowany, bo ty się challengrujesz sam sobą. W tym sensie Nie, poczekaj, poczekaj.

Krzysztof:

I Państwo, którzy nas nie widzą, to mówię, że moja mina jest naprawdę taka myśląca, a nie pompująca ego. Kamila, umówmy się, jesteśmy już w którejś minucie dziesięć, czy w którejś minucie, nie trzeba tego pompować, nie o tym rzecz, że chyba jest też tak, myślę też o sobie, że jeżeli dzwonią do ciebie poszczególni ludzie I wiedzą: hej, kurczę, kto w Polsce zajmuje się tym I tym, żeby przygotować mojego Karola czy moją Basię do do wystąpień, a mamy jeszcze sponsora, który za to zapłaci I wiedzą, że w Polsce jest trzy-pięć takich gości I pań jak tych dziesięć. Ja mówię tak, pewnie setki ludzi, którzy to robią, ale osób, które konsekwentnie występują na tych wszystkich konferencjach, osób, które są zaangażowane czy też prowadzą TEDx-a jest, spodziewam się, zdecydowanie niewiele. Można policzyć na palcach jednej ręki, licząc do jeden. I teraz Czy nie jest tak, I to też jest a propos projektów, które wymyślamy sobie, że są nieopłacalne, że ty się sam ze sobą challengujesz, bo już po prostu doszedłeś do końca?

Kamil:

Nie sądzę, żebym doszedł do końca, zupełnie szczerze. Tak już bez pakieterii jest mnóstwo osób, które wiedzą, co robią I fajnie się w dniu układa.

Krzysztof:

Na pewno, to ważne. Ale mówię dla siebie samego.

Kamil:

Jasne, że potrzebujesz czegoś takiego, żeby mieć coraz dalej tablicę przesuniętą, wyników tablicy, żeby robić coraz, robić życiówki, bo po prostu chcesz robić coś lepiej niż robiłeś wcześniej, to na sto procent. Jest to motywacja taka, po prostu nie możesz wytrzymać, żeby być w tym samym miejscu. Jednocześnie widzisz braki w tym, co robisz. Ja widzę mnóstwo braków w tym, co robię. Mało tego, chociaż chcę cały czas dostawać do tych oczekiwań, które gdzieś tam wcześniej się udało wyrobić.

Kamil:

I dlatego szukasz nowych rzeczy. Po prostu nie chcesz tam się ze sobą nudzić. To jest na pewno to. Ale nie no, myślę, że tu nie ma żadnego ale. Nie będę tutaj szukał zakrętu, w ogóle nie ma.

Kamil:

Po prostu chcesz robić rzeczy lepiej. Chcesz robić rzeczy lepiej, fajnie, szukasz dalej. Nie wiesz, co się dalej stanie. Po prostu ta rzeczywistość, której jesteś, przyzwyczajasz się, a potem myślisz sobie, jak dojść do innej rzeczywistości. Myślisz sobie, o, taki Marcin Prokop na przykład, tak?

Kamil:

Czyli jakby umówmy się, najlepsza postać, jeżeli chodzi o galę wystąpienia publiczne, o improwizację, taką fazę biznesową. Nikt nie jest wyżej. Jak ktoś myśli, że jest wyżej niż Marcin Prokop tym, co robi, niech se przemyśli jeszcze raz, nie ma. I myślisz sobie, co by trzeba było jeszcze umieć, co on umie, żeby być bliżej, tak? Żeby się cały czas bawić tymi I napędzać.

Kamil:

I bardzo często dostaniesz taką szansę zrób to, to, to I to. Ale ta szansa ma to do siebie, że ona nie jest związana z taką samą fakturą jak ta, którą już robisz na automacie. Czyli jak jadę sobie do korporacji I przygotowuję ich z tego, jak mają robić spotkania sprzedażowe, to tu znowu bez fałszywej skromności, to pewnie robię jako jedna z najlepszych osób w Polsce, tak? To myślę, że rzadko kiedy jest tak, że przychodzę I stresuję się, o Boże, jak mnie czymś zaskoczą. Nawet się cieszę, jak przyjdzie jakiś człowiek I wiesz, taki tam Tadeusz piątego Żendo mówi, a moim zdaniem jest inaczej.

Kamil:

No to ja się w sumie cieszę, bo na tym szkoleniu przynajmniej nie będzie nudno. Ja wiem, że on nie ma racji, ale to jest jakaś tam zabawa. Ale za to oczywiście odcinasz droższe kupony niż za projekty, na których się uczysz. I to jest ta myśl, którą próbuję przekazać cały czas, biegnąc do tej naszej puenty, że drożej płacą za coś, co robisz doskonale niż za coś, czego się uczysz. A zawsze powinieneś szukać czegoś, czego się uczysz, no bo inaczej mówisz zaraz nuda straszna, nie?

Kamil:

Więc tak, więc to jest taka moja myśl. A ja odbiję niczym topspinem tę piłeczkę, którą puściłeś wcześniej, bo ja cały czas mam tutaj rękę, tak teraz się tych, co nas nie widzą, wychylam do pozycji topspina w tenisie stołowym.

Krzysztof:

To jest

Kamil:

pozycja topspina.

Krzysztof:

To jest tenis stołowy.

Kamil:

Tak, tutaj ty już zużyłeś te piłeczkę.

Krzysztof:

Ja jeszcze w liceum też uf przypomnę.

Kamil:

Tak samo jak matmę?

Krzysztof:

Podobnie. To

Kamil:

Stop Finn to jest taka piłka, że po prostu odbijasz ją w taki sposób, że ona nabiera rotacji, kiedy ją odbijesz. Czyli tutaj ta piłka leci do mnie, Ja ją teraz odbijam takim zamaszystym ruchem I ona leci teraz do ciebie I pyta cię: A ty po co? A ty po co takie projekty robisz, realizowałeś? I jak to się stało, że ty stwierdziłeś: Kurde, no na aktorstwo zostaje się jedna osoba na dwieściemilionów I ja.

Krzysztof:

No ja mam to już bardzo mocno, jak to ładnie mówi się, przepracowane, zdiagnozowane w wielu wewnętrznych podróżach po odpowiedzi, na wielu terapiach różnych, które przeszedłem w życiu, żeby być tu, gdzie jestem teraz ze sobą. Odpowiadając bez zanurzania się w jakieś, że tak powiem, koleje mojego życia, zdecydowana większość artystów nie ma na to żadnych badań, nie ma na to żadnych publikacji pewnie, ale każdy z nas niesie w sobie jakieś zranienie I każdy z nas chce sobie kompensować to zranienie zewnętrznymi oklaskami. Ja, kiedy patrzę na siebie z perspektywy dwadzieścia pięć lat, bo tyle minęło odkąd skończyłem liceum I dokładnie To jest niesamowite, ale poczekaj mu zupełnie

Kamil:

Policzyłeś to?

Krzysztof:

Poczekaj, nie, poczekaj. To Zupełnie poważnie. Dzisiaj mamy dwadzieścia trzy czerwca. I poczekaj, ja dwadzieścia pięć lat temu, dwadzieścia trzy czerwca, dostałem się do szkoły teatralnej.

Kamil:

Czyli mamy rocznicę dzisiaj.

Krzysztof:

Kwiaty poproszę. Kwiaty I bum wyślekę.

Kamil:

Ale wyślę. Na pewno jest jakaś potrzeba.

Krzysztof:

Szybka anegdotka.

Kamil:

Ale wiesz co, po co kwiatu? Kwiatu nie pijesz.

Krzysztof:

Ale alkohol już też nie piję. Szybka anegdotka. Nie, najpierw puenta, potem anegdotka o tym. A to ważne, kurde, ale koincydencja. Ale niesamowita koincydencja.

Kamil:

Ma jakieś zranienie

Krzysztof:

I ma jakąś potrzebę, żeby to zranienie było kompensowane brawami I podziwem, tak zwanym zbieraniem głasków. I to jak sobie Pogłaskał mnie po głowie, dziękuję. I to sobie, jak sobie to skompensujesz, jak sobie poukładasz tę drogę artystyczną, jest w jakimś sensie odpowiedzią na to, po co się to robi. Dlaczego to jest ważne? Patrzę sobie na siebie, patrzę sobie na swoich studentów, bo pewnie jestem wykładowcą w szkole I widzę, że niewiele nas różni w tym sensie, że każdy z nas poszukuje I robi te, nazwijmy to, nieopłacalne projekty

Kamil:

po

Krzysztof:

to, żeby dostać uznanie, podziw lub samemu sobie powiedzieć: Kurczę, to było fajne, ale ponieważ różnie bywa u różnych osób, u artystów ta, nazwijmy to, jakaś przestrzeń tej pustki jest różna, w różny sposób regulowana, czasami sztuką, czasami różnymi uzależnieniami, to nie ma jednej odpowiedzi. Jeżeli pytasz, jakby nie ma jednej definicji tego. Ja, I kończę teraz tę swoją puentę, dwadzieścia pięć lat temu, jak dostałem się do szkoły teatralnej, nie byłem w teatrze. Ja pierwszy raz do teatru poszedłem w drugim miesiącu studiów. Ja nie oglądałem teatru telewizji.

Krzysztof:

Ja występowałem w różnych tam powiedzmy akademiach I innych historiach, ale ja byłem, mówiąc zupełnie szczerze, słaby w te sprawy. Ale kiedy się dostałem do szkoły teatralnej I dałem swój pierwszy wywiad do Gazety Lokalnej, to totalnie poczułem, że to jest to, że ja chcę coś takiego, że ja bym chciał dawać wywiadów. Mówimy o Krzysztofie czy ciocie sprzed dwadzieścia pięć lat. Dawać wywiady, przepraszam. Ja w tym wywiadzie powiedziałem, że ja chciałbym być, uważaj, sławny I bogaty.

Krzysztof:

I anegdotka szybka, którą już opowiadałem też w programie Kuby

Kamil:

Jak dostałeś się

Krzysztof:

do szkoły? Tak, jak dostałem się do szkoły. Opowiadałem dwa zdania dla państwa, którzy nie słyszeli, że ja wtedy dostałem się do szkoły, nie wiedząc nic. Zostałem podpuszczony przez studentów, żebym powiedział: sto lat tato, bo jest dwadzieścia trzy czerwca, bo jesteś podobny do Malajkata. Jak to powiesz, to na pewno się dostajesz do szkoły.

Krzysztof:

Ja oczywiście wszedłem I powiedziałem: sto lat tato na trzecim etapie I żenada, dziwna sytuacja. Ale znowu, jak patrzę na to z perspektywy czasu Poczekaj,

Kamil:

ja chwilkę, weź odpowiedz na anegdotkę jeszcze raz. Weźmiemy tak, żebyśmy zrozumieli.

Krzysztof:

OK, jest dwadzieścia trzy czerwca, jestem na trzecim etapie, mam osiemnaście lat. Trzeci etap, czyli koniec końców, z tysiąca osób zostaje tych osób czterdzieści, z tych czterdzieści zostaje osiemnaście do dwadzieścia. Jestem bardzo przejęty, widzę, że mi idzie, ale czuję, że to, że mi idzie, nie jest wynikiem tego, że jestem dobry, tylko że po prostu jestem jakiś taki chyba po prostu tak spięty I przez to autentyczny, że to jest okej. Więc potrzebuję jakiegoś rozluźnienia I na to I to chyba widzi w moich oczach kolega Sambor, który mówi do mnie: Młody młody, młody, młody.

Kamil:

Który już jest

Krzysztof:

studentem, to ważne.

Kamil:

Ma autorytet.

Krzysztof:

Ma autorytet, wie, więcej, wszystko rozumie I mówi: Momon, ty chodź tutaj, słuchaj, kurde stary, ty jesteś w tej szkole, bracie? Jak to jestem w tej szkole, jak ja jestem na trzecim etapie? Jesteś człowieku, tylko musisz zrobić po prostu jedną prostą rzecz, wiesz? A jaka to jest ta prosta rzecz? Słuchaj, dzisiaj jest Dzień Ojca, ty jesteś podobny do Malajkata.

Krzysztof:

Malajkat, pan profesor Malajkat gra w Ogniemie Mieczyn czy gdzieś tam rzędziana, jest w blond włosach, więc chodzisz wtedy, trzeba pamiętać, w tamtym czasie był taki moment, że było bardzo popularne sformułowanie, które padło na antenie Radia Maryja, bardzo wulgarne, trzy słowa do księdza prowadzącego I pewnie wszyscy Państwo wiecie, jaka tam poszła treść. Wchodzisz I mówisz, że wypada, tutaj masz trzy słowa I powiesz sto lat: Tato, jesteś w szkole I zobaczysz, że oni to kupią. Co może pójść nie tak? Krzysiek? Ja myślę sobie, że tak, jestem na trzecim etapie, czyli chyba coś we mnie jest, jest autorytet w postaci studenta, który mówi, co trzeba.

Krzysztof:

Generalnie to szkoła teatralna, więc chyba mają tutaj dużo luzem na 10 temat. No dobra, to wchodzę. Pan Krzysztof Czeczot, lat osiemnaście, prosimy. Pan mówił w poprzednich etapach to, to, to. Co by chciał pan powiedzieć?

Krzysztof:

Przepraszam najmocniej, podnoszę tam rękę czy coś. Szanowni Państwo, a nawet nie, szanowni Państwo, mówię tak, przepraszam bardzo, zanim powiem treny Jana Kochanowskiego, to chciałbym powiedzieć trzy słowa do Pana w blond włosach: Sto latta to. Ja to wywalam I wtedy już I co ważne, widzę taką, po pierwsze, najdłuższą, przeżywam najdłuższą pauzę w swoim życiu, która polega wyobraźcie sobie wszyscy, ty sobie wyobraź taki, podziel sobie ekran telewizora na pół, że u góry jest komisja zamurowana taka po prostu I wiesz, jest mgła I niedowierzanie, a poniżej linii stołu, zielonego stołu siedzą studenci z moim kolegą Saborem, którzy dokładnie tak jak ty ryją I zbijają piątki. Jak wspaniale tam, przecież to Czeczo zaprezentował swoje możliwości debilizmu albo naiwności, albo jakiejś, powiedzmy sobie szczerze, nadziei na bycie w szkole teatralnej. I puenta jest taka tego Tam oczywiście wywiązała się rozmowa, czy to jest syn, czy to nie jest syn.

Krzysztof:

Oczywiście nie jest syn Wojtka Maleka. Co paradoksalnie mogło uratować sytuację? Paradoksalnie mogło nie, mogłoby zaszkodzić, bo tam się wywiązała taka dyskusja: Wojtek, to nie jest mój syn, ale Wojtek Wojtek, poczekaj, taki podobny. Anyway. Spuntowało się to tym, że ja na korytarzu gdzieś tam koło 13-piętnaście dowiedziałem się od pana profesora, który był dosyć wkurzony tą sytuacją, wydaje mi się.

Krzysztof:

Powiedział do mnie takie zdanie, wymknęło się: zacząłem, czy będzie pan taki cwany w październiku? Co ja czytałem jasno I wyraźnie, że chyba tam

Kamil:

się uda.

Krzysztof:

Okej, ale puenta, koniec anegdotki, koniec Ale

Kamil:

dostałeś się?

Krzysztof:

Dostałem się. 10 mój, odbijając piłeczkę, projekt nieopłacalny To chyba była lalka. Ja, proszę Państwa, oprócz tego, że tam gram I występuję, to jestem producentem, o czym Kamil wspomniał słuchowisk radiowych produkcji. Była pandemia, wszyscy artyści byli w czarnej dupie, bo teatry pozamykane, seriale stawały, produkcje filmowe stawały, chałturki stawały, no wszystko jak w pandemii. Wszystko stanęło.

Kamil:

Kosiło wszystkich.

Krzysztof:

Oczywiście nie tylko w naszej branży był 10 kłopot, wszędzie były twoje wystąpienia itd. Tylko kłopot polega czy może kłopot. Artyści wbrew temu, co się mówi w Polsce, jest, nie wiem, może powiedziałbym grupa stu, którzy naprawdę fajnie zarabia, a poza tym jest kilkadziesiąt tysięcy innych, którzy nie zarabiają tak, żeby przetrzymać dwa lata pandemii. No I rząd, polski państwo, tam ministerstwo wymyśliło taki projekt, że będzie dofinansowywało I kupa była z tego dofinansowała artystów I dużo niesmaku z tego było, że jacyś muzycy zostali jeden przecinek pięć miliona, ktoś dostał coś, a ci, którzy byli naprawdę w potrzebie, tych pieniędzy nie mieli. Ja pomyślałam sobie, że wymyślę projekt nieopłacalny, dla mnie w takim sensie finansowym, który był w sensie finansowo nieopłacalny, który się nazywał Lalka.

Krzysztof:

Zawsze marzyłem o tym, żeby zrealizować Lalkę Bolesława Prusa. I kiedy startowałem 10 projekt, wiedziałem, ile pieniędzy tam dostałem z tego grantu, wiedziałem, ile muszę od siebie dołożyć, wiedziałem, ile dał jeszcze Empik, bo trzeba powiedzieć, że Empik był partnerem tego działania. Wiedziałem, że to się nie zepnie. Ale ja wtedy zajebiście być w robocie, bo się niedobrze czułem z tą pandemią, z tym zamknięciem. I też można dyskutować, czy to jest dobra czy zła cecha.

Krzysztof:

Ja u siebie widzę tę cechę jako jakieś wyzwanie dla mnie samego, że ja siebie stawiam nie na początku kolejki, tylko gdzieś tam w drugim, trzecim, czwartym, piątym rzędzie. Ale Zrealizowaliśmy Adaś Woronowicz, Julka Wieniawa O, to się nazywa historia a propos, muszę o tym opowiedzieć, pierwszy raz o tym publicznie opowiem. Julka Wieniawa, Basia Kurdej-Szata, Maciek Musiało, Wiktor Zborowski, no kilkadziesiąt wspaniałych osób. Co się wydarzyło, co było dla mnie takim, w cudzysłowie to wkładam, nazwijmy to zyskiem z tej całej działalności? Po pierwsze zobaczyłem, jak duża jest potrzeba, bo w ciągu dwa-trzy dni odkąd ogłosiłem, że robimy lalkę I proszę, zrobimy to na Facebooku czy tam gdzieś na Instagramie, proszę, żeby przyszli do nas ci, którzy naprawdę potrzebują pieniędzy.

Krzysztof:

To się zgłosiło ze 300-czterysta aktorów. Stary, nie mam roboty. Żeby było dla was, drodzy państwo, jasne, my aktorom za przyjście płacimy tak powiedzmy, myślę, że tam były stawki takie między 300-pięćset złoty za takie nagranie, więc zmierzam do tego. Ok, jeżeli patrzę na to z perspektywy sprzedawcy w sklepie, no to jest super forsa za trzy-dwa godziny roboty, czasami za piętnaście minut roboty. To jest super pieniądz.

Krzysztof:

Ale patrząc na to z perspektywy mojej branży, no to są żadne pieniądze w tym sensie, że 1 nie zmieniają twojej rzeczywistości, bo takich słuchowisk nie robi się dwadzieścia w miesiącu, tak jak to nie idzie na dwadzieścia I rosło dziesięć tysięcy, tylko ma dwa-trzy. A robota w teatrze stoi.

Kamil:

A w sklepie jednak pracujesz codziennie, nie? A w

Krzysztof:

sklepie pracujesz codziennie I jakieś masz tam podstawowe

Kamil:

Ja tutaj muszę wtrącić coś, dlatego że jak ktoś słyszy czasem o wysokich dniówkach, chociaż 300-pięćset złoty, umówmy się, absolutnie nie jest to, jak ktoś słyszy o wysokich dniówkach, to mu się tam w głowie przewraca, jak tamtym się powinno przewracać tylko w innej części ciała, nie? Może przewracać tylko w innej części ciała. Ale mało kto, kto jest na etacie, rozumie, że te pieniądze nie są codziennie, że 1 są strzałami I 1 przychodzą bez informacji, kiedy będą. Otóż to. To jest bardzo trudne do przeskoczenia, co tylko chciałem tutaj wtrącić.

Kamil:

Bardzo dziękuję. Że brak regularności tej wypłaty I przewidywalności powoduje, że wiele osób nie byłoby w stanie zaakceptować dniówki nawet na poziomie trzy-cztery tysięcy. Znam takich u siebie w branży, bo te dniówki mogłyby wpadać trzy razy w miesiącu I nie wiadomo kiedy, czy pięć razy w miesiącu I nie wiadomo kiedy, co dalej ci daje przyzwoity wynik. Jasne. Ale ja znam takich.

Kamil:

Nie powiem tu z nazwiska. W następnym odcinku, jeżeli się tam

Krzysztof:

Zobaczymy, czy też do naszego gościa, jak

Kamil:

ktoś z tym poradził, bo

Krzysztof:

będziemy mieli w drugim odcinku bardzo fajnego gościa, o czym będziemy mówić na samym końcu. Zyski z tej sytuacji. Tam się działy cuda. Zobaczyłem ilość dobra, aż się nawet wzruszam, kiedy o tym myślę I mówię, wśród ludzi. Julka Wieniawa.

Krzysztof:

Nigdy o tym nie powiedziałem: Kurczę, zadzwonię do Julii, zapytam, czy my możemy tę część opublikować. Dobra, nagramy ją sobie I powiemy, a zapytam Juli, czy ona się na to zgadza. Zadzwoniłem do Julki I powiedziałem: Julia, startuję z takim projektem, potrzebuję ciebie z dwóch powodów. Po prostu, po pierwsze, uważam, że jesteś świetną aktorką I że nie mnie to oceniać, ale gdzieś tam branża czy ludzie dookoła spychają w taką niefajną szufladę, że to jest taka, nie wiem, to piosenkarko-celebrytko-ktoś, a moim zdaniem ty masz dryki I talent, jeżeli sobie mogę pozwolić na taką ocenę. Ale jednocześnie Julka chce ci powiedzieć, że robię projekt, który jest I wytłumaczyłem to wszystko, co teraz opowiedziałem a propos tych środków.

Krzysztof:

I że potrzebuję cię po to, żebyś 10 projekt u siebie na Instagramie, który jest przepotężny, jakoś pchnęła. Stać mnie na to I na to. Ja powiedziałem stawkę, która jest taką podstawową stawką, którą my płacimy I aktorką. I Julka od razu powiedziała: Stary, oczywiście, że tak, chętnie. Bo Jula miała taką motywację, że dzięki temu, że zrobimy tę lalkę, licealiści, czy ludzie, czy to chyba w liceum, lalkę jest liceum H, tak, w liceum jest ci, którzy muszą, że tak powiem, sięgnąć do lektury szkolnej, tak powiedziała Julka, że powiedziała coś takiego, że ja w liceum, kiedy miałem czytać lalkę, miałem z tym kłopot.

Krzysztof:

Fajnie, że zrobimy coś dla nich, współczesne gwiazdami realizowane, bo może oni wtedy sięgną do tego audio, a nie do ściąga. Pl czy tam do innego portalu I to była jej motywacja. Przyszedł aktor I to było wspaniałe. I Julka, która osiągnęła potężny sukces

Kamil:

Właściwie to już jest koniec skali, tak? Ona już jakby przebiła skalę, wyznaczyła nowy

Krzysztof:

Jest bardzo daleko. Swoją ciężką pracą, swoim talentem, żadnymi, jak sobie mówiliśmy tutaj na początku, koneksjami ani żadnymi chyba, bo nie znam ludzi tak dokładnie, ale tak jak patrzę na nią I obserwuję żadnymi plecami, że tak powiem, tylko po prostu swoją ciężką pracą I konsekwencją w tej pracy, zrobiła coś takiego, co sprawiło, że ta nasza lalka po prostu dmuchnęła ważna rzecz do powiedzenia, że to jest ciągle za darmo. OK? Że to jest dostępne tam na YouTube'ach gdzieś, ciągle wisi za darmo. Inny aktor przychodzi, też znany, bardzo popularny.

Krzysztof:

Aż mnie koci, żeby powiedzieć Powiem, myślę, że się nie brałeś. Rafał Zawierucha zaproponowałem mu stawkę I on mi powiedział coś takiego: Ty, słuchaj Krzysiek, nie, w ogóle wiesz co, wiem, że musisz mi zapłacić, zapłać mi zupełnie mniejsze pieniądze, a te pieniądze, które mi zaproponowałeś, podziel, może jeszcze komuś pomożesz. I to było coś

Kamil:

Magiczne, nie?

Krzysztof:

No magiczne, wspaniale. I ja wspominam te dwa nazwiska, ale trzeba pamiętać, że pozostała część drużyny, czy Basia, czy Adaś Woronowicz, czy Maciek, dokładnie 10 sam mechanizm. To znaczy jesteśmy w czasie pandemii

Kamil:

Masz mój łuk, nie?

Krzysztof:

Masz mój łuk I strzelaj, pomagajmy sobie. Krzysiek, nie potrzebuję od ciebie zarabiać, pieniędzy, fajną masz ideę, róbmy to. A tym samym dzięki temu, że mi się udało zaprosić te rozpoznawalne nazwiska, udało się przekonać Empik, że warto dołożyć do tych innych pozostałych I zmniejszyliśmy gażę tamtym pozostałym osobom, pięćdziesiąt, czterdzieści, pięćdziesiąt osób wzięło w tym udział. Bez żadnego Właściwie chcę się wycofać z tego, co powiedziałem na początku, że to był taki nieopłacalny projekt, no bo ja tam nie liczyłem na to, że się zepnie. Ważne jest, ja jestem zdania, że ważne jest, żeby pracować I zarabiać pieniądze za swoją pracę.

Krzysztof:

OK, może być tak, że mogę zrezygnować z zysku, jaki powinna osiągnąć firma. Jakbyśmy normalnie robili komercyjne słuchowisko, wiadomo, że mamy tam jakąś swoją marżowość. I kończąc 10 wątek, myślę, że takim podobnym działaniem była ta Biblia audio na samym początku, którą startowaliśmy, zresztą wspomnianym Maćkiem Budzichem kilka lat temu. Tak. Tam była totalnie czysta idea.

Krzysztof:

To, o co mi chodziło w tamtym czasie I co do tej pory jest we mnie, to żeby zrealizować największy projekt łączący ludzi I tak dalej. Projekt, który No, te wszystkie dusery, które już padły przez te lata na temat tego projektu. Projekt, który się skończył hiszpańską wersją, do którego łączył kapitał, inwestorzy, który się rozwinął bardzo, bardzo, bardzo szeroko. Ale wtedy ja nie kombinowałem jakoś, nie myślałem o tym w 10 sposób, że to jest coś, na czym trzeba zarobić forsy itd. Przeciwnie, idea stała I taka była, że ja chciałem się z tym challange'em zmierzyć.

Krzysztof:

I kończąc już, dlaczego? Ja to wszystko robiłem dla mojego taty. Ja sobie po latach zdałem sprawę, mój ojciec już nie żyje parę lat, że ja szukałem uznania. I to, że ja poszedłem do szkoły teatralnej, że ja robiłem te wszystkie rzeczy, to dlatego, że ja szukałem jakiegoś takiego uznania od mojego ojca. I to był mój driver, to było coś, co ja robiłem, myśląc o tzw.

Krzysztof:

Nieopłacalnych projektach. Ja to oczywiście dostałem w jakimś tam etapie swojego życia, ale wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego. Wcześniej myślałem, że takie jest przekonanie, że wiesz, gość maltitaskin to jest taki człowiek renesansu, tu nagrywa, tu robi, tu reżyseruje, tu pisze, tu jeździ na rowerze, a tu jeszcze zwiedza kraje,

Kamil:

a

Krzysztof:

koniec końców sprowadza się do tego, że po co robisz projekt, który się nie opłaca? Po to, żeby sobie coś wypełnić, co sobie nie chcesz wypełnić w środku, wypełnić sobie: chcesz czego ci brakuje, coś, czego ci brakuje, czego ci brakuje. No I mi tego brakowało. Między innymi oczywiście, to było nie jedyne, ale to stąd było.

Kamil:

Brak jako taki będzie postrzegany negatywnie, a ja bym tutaj postawił śmiałą tezę, że to wcale nie jest źle, że ci czegoś brakuje. Że to, że masz syndrom oszusta, to też wcale nie jest źle. Nie, ty, w ogóle mówię tak ogólnie, że

Krzysztof:

ludzie mają.

Kamil:

A że ludzie nie czują, że zasługują na miejsce, w którym są w życiu I że cały czas mają wrażenie, że przyjdzie ktoś zdemaskuje I powie, a, gówno umiesz I ucieka. Mnie przez wiele lat to trafiło, ale z tego co wiem, to wiele osób na to cierpi, że coś tam się udało zrobić I nagle się okazuje, że nie, nie, to nie ja. Zresztą Marcin Prokop kiedyś w moim partyzanckim wywiadzie mi to samo powiedział, że przez lata cierpiał na syn, to muszę ustalić. Trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś może być bardziej na miejscu niż on na miejscu, w którym był. Więc każdy chyba na to, nie wiem czy każdy, ale wiele osób, ale pije do tego, że ty powiedziałeś mamy jakieś tam braki, pustka I tak dalej.

Kamil:

To 1 muszą być, bo jak ich nie ma, to nie jesteś głodny. To tak jak to moja Martyna mi kiedyś mówiła o tym, jak bracia Miłoszewscy kiedyś mówili, robili jakiś taki, wiesz Napisali serial czy scenariusz chyba, jeżeli dobrze kojarzę. Wysłali go komuś, no I tam producent tego serialu spóźniał się z wypłatą, więc napisali, jak tam nasze pieniądze I w ogóle, że czegoś trzeba jeść I tak dalej. A ktoś im odpisał, że: Pamiętajcie, panowie, bieda jest źródłem rzeczy doskonałych. Więc jakby to patologia, ale chodzi mi o to, że owszem, te braki to pewnie jest jakaś choroba jednostka chorobowa psychologiczna, która by to nas zdefiniowała.

Kamil:

Uważam, że to jest potrzebne. W sensie, jeżeli ci czegoś nie brakuje, chyba nie ma tego drive'u, że ludzie po szuczuci psami jednak biegną szybciej.

Krzysztof:

I teraz mam odpowiedź na twoje zdziwienie, które powiedziałeś, że ja już nie czuję potrzeby robienia projektów nieopłacalnych, że te takie I znowu mili państwo I wszyscy I ty, nie chodzi o forsę. Że ja od momentu, kiedy zrozumiałem, co było moim driverem przy okazji mojej twórczości, życia, projektów opłacalnych, nieopłacalnych, co determinowało moje funkcjonowanie, zdałem sobie sprawę z tego, że już to gdzieś tam domknięte jest, czy się domyka I teraz mam inną motywację. A moja motywacja teraz jest bardzo podobna jak do Ciebie nie kopiować siebie, nie robić tego samego, co już robiłem, szukać jakichś wyzwań, szukać czegoś nowego. I mój osobisty kłopot, bo nie firmy, bo mam tutaj fantastycznych ludzi, w różnym przekroju. Janek, który wspomniałem, który nas realizuje, jest w podobnym wieku co ja, a jest jeszcze z nami drugi Janek, który ma tam dwadzieścia pięć lat.

Krzysztof:

Więc tu jest wszystko poukładane, wykonujemy swoją robotę, za każdym razem dostajemy inny tekst, który zawsze budzi jakiś dreszczyk, bo dziś jest to wspomniany Miłoszewski, a jutro jest to twardoch, a pojutrze coś innego, więc zawsze to inne pozycje do realizacji. Ale ja osobiście już doszedłem na sam koniec. Ja zdając sobie sprawę z tego, że doprowadziłem do realizacji największego słuchowiska na świecie, zatrudniliśmy tysiąc osób, w ogóle dźwięk binauralny, fantastyczni mineralny, no fantastyczni realizatorzy dźwięku, no potężna sprawa, duże miliony. Chcę powiedzieć o tym, że dochodząc do tego miejsca, w którym jestem, spinając się, doszedłem do wniosku, że to mi nic nie wypełniło. Że nie mam tego poczucia jakiegoś wielkiego sukcesu.

Krzysztof:

Jestem dumny z tego, co zrobiłem, jestem dumny z drużyny, z którą szedłem na tę podróż, która ciągle mi towarzyszy w dużej części, część odeszła gdzieś do innych spraw, część została. Owoce tego naszego działania przyjdą, no teraz jest taka część zależna ode mnie, ale już mniej, no bo to nie jest moja kompetencja, czyli aplikacja, marketing, no te wszystkie rzeczy, które muszą się dziać, żeby biznes się rozwijał. Ale takie poczucie, że what next? I kiedy właśnie kończąc 10 mój tekst, dobiegając swój maraton do błędny, myślę o tym, co mógłbym robić, jaki mógłbym zrobić projekt, który się, że tak powiem, nie opłaca na początku, to w obecnej sytuacji nie znajduję czegoś takiego. Nie widzę czegoś takiego.

Krzysztof:

Wszystko, co robię, myślę: okej, robiłem takich rzeczy X wcześniej. Dużo z nich coś dało, część z nich czy wiele z nich nie dało niczego. Były same straty, były potrzebne, żeby mnie gdzieś uformować, nie zrobić jakiś, podnosić gdzieś na tej drabince czy artystycznej, czy tam zawodowej, czy społecznej, ale jednocześnie mam takie poczucie, że Dacy, nie? Koniec, dojechałem. I w związku z tym Robisz podcast

Kamil:

ze mną.

Krzysztof:

Robię podcastową po to, żeby się

Kamil:

Czyli zaczynasz zupełnie od podstaw, ponieważ skończyłeś już pewną planszę, to teraz sobie chcesz przypomnieć, jak to jest grać na poziomie amator w FIFIE, tak żeby znowu dryblować.

Krzysztof:

Nie, idąc za twoim żartem, właśnie nie, no bo ja tu jestem pro, bo mikrofon, ja siedzę przed mikrofonem, to jest moje Ja tu pływam, ja nie mam ani stresu, ani nic, czuję się tutaj bardzo dobrze. Jest przestrzeń, widzę, że się wyrywasz z odpowiedzią I cenię sobie to, że na to masz też odpowiedź. Jest taka przestrzeń, która mnie zaczyna nurtować, to jest produkcja I pisanie seriali, produkcja seriali, gdzieś poszukanie w innym obszarze, Super trudna I tam się nie czuję Może nie, czuję pewny się, że to jest moja droga, ale widzę, że jeszcze dużo przede mną. Ale to znowu nie jest działanie, które można by nazwać, że jest nieopłacalny projekt.

Kamil:

No trochę jest, bo właśnie nie wiesz, co będzie. Czyli ja te wszystkie rzeczy, które bym dzisiaj, które dzisiaj omawiamy, wrócił do jednego zdania, jeżeli pozwolisz, dobiec mi to jakieś być może

Krzysztof:

Dobiegamy do mety, tak? Tak,

Kamil:

pośredniej puenty. Także już widać stadion mniej więcej, tam bierzemy 10 ostatni izotonik przed wybiegnięciem na stadion. To ja bym to wszystko podsumował. Sukcesy, porażki, no nieważne, ale nawet te sukcesy to bym podsumował jako To by się nie wydarzyło, ale. I to są te wszystkie rzeczy, bo to się nie powinno było wydarzyć, ale.

Kamil:

I to są właśnie te wszystkie elementy, o których mówisz. Ta historia w ogóle o tym projekcie z Lalką jest fenomenalna. To jest właśnie idealny przykład czegoś, na co w cudzysłowie mówię nieopłacalny projekt. Ty wiesz, albo inaczej masz przeczucie, że on pewnie będzie opłacalny albo może być opłacalny, albo zrobi zamieszanie, albo zrobi coś dobrego, ale nie masz gwarancji. I co więcej, jeżeli go zrobisz, to być może pierwszy tego typu projekt, on powoduje frustrację, jak moje nigdy nie wypuszczone wywiady, do których może jeszcze kiedyś wrócę, w sensie w opowieści.

Kamil:

I jak robiłem to po raz pierwszy, włożyłem w to dużo I nic z tego nie wyciągnąłem.

Krzysztof:

Dwa zdania doprecyzowania. Kamil kiedyś miał taki pomysł na siebie I na to, że będzie prowadził wywiady z różnymi osobami.

Kamil:

Tak, na przykład ludźmi, którzy zawodowo zajmują się Steną. Jak szukałem, nie wiem, wskazówek, powodów, cech ludzi, którzy super dobrze występują, to od dwa tysiąc e dwanaście roku do dwa tysiąc e osiemnaście czy dziewiętnaście robiłem wywiady z ludźmi, którzy tą sceną zawodową się zajmowali. Oczywiście na początku nie dało się ich w ogóle znaleźć, bo nikt nie chciał ze mną gadać, a jak potem obejrzałem wywiady, to zrozumiałem nawet czemu. Ale większość z tych wywiadów nigdy nie ujrzała światła dziennego dla mojego własnego dobra. I jak robisz taki projekt na początku, z którego nic nie masz, myślałeś, że możesz mieć, ale jednak się nie udało, to ta frustracja trochę w tobie siedzi.

Kamil:

Ale jak robisz setny taki projekt, to ci to nie przeszkadza, jeżeli on nie wyjdzie. Jeżeli się okaże, że my dzisiaj z tej naszej dyskusji stwierdzimy:

Krzysztof:

śluz, pogadaliśmy raz

Kamil:

I it's enough. Nieważne, bo ja już akceptuję to, że mogę nie wygrać. Ale rozumiem, że koszty to nie straty. Rozumiesz, że to nie Że po prostu To po prostu To jest Gdzieś się później przyda. I to samo z tą lalką, także ty już pewnie nie musiałeś, pewnie nie robiłeś tego za ostatnie pieniądze I nie wiem, tam wiesz, książeczkę rozliczeniową likwidowałeś po to, żeby czy jakąś lokatę po to, żeby zapłacić ludziom.

Kamil:

Pewnie byłeś w lepszej sytuacji, ale nie oczekiwałeś gwarancji zwrotu, a wyszło coś fenomenalnego. I to potem nakręca, nakręca, nakręca. I jest taki człowiek, który nazywa się Lech Kaniuk, nie wiem, czy kojarzysz, czy nie. Był założycielem Pizza Portal, jeżeli dobrze kojarzę, współzałożycielem iTaxi, teraz mają SunRooffy I wizjoner, przedsiębiorca, wspaniały tutaj nasz polski towar eksportowy. I on wydał książkę.

Kamil:

Książkę, która nazywa się Siła pędu. I ta Siła pędu jest trochę o tym, co my tu mówimy, czyli chwytaj się różnych rzeczy, próbuj, eksperymentu I nabieraj tego doświadczenia, bo po jakimś czasie, nawet jeżeli poszczególnych elementów tego projekciku nic nie wyjdzie, to 1 ci łącznie tworzą większą siłę napędową. I jak już zaczynasz potem od zera, to nie zaczniesz od zera. I jak cię tam, to jest akurat coś od kogoś innego, od Czarka Jurkiewicza, jak ci jeden taki projekt nie wyjdzie, to to cię trochę boli, ale jak tę skórę przetniesz w sto miejscach, to potem ona się pokrywa takimi twardymi bliznami, jesteś już takim golem I już cię nie można zranić.

Krzysztof:

Puentując, dochodząc, kończąc, dziękując za uwagę, wychodzi na to, że nie ma projektów, które można powiedzieć, że są nieopłacalne. Ja nie mam w swoim życiu. W sensie, że 1 się gdzieś tam Na początku nie

Kamil:

są 1

Krzysztof:

Ale 1 się gdzieś wróciły w jakiejś formule. Ty też mówisz, że nie masz więcej, mówisz, że chcesz mieć więcej takich, nawet jeżeli będzie koszt, to nie będzie to strata. Tak. Okej.

Kamil:

Co jest akurat myślą chyba Amosa Twerskiego, czyli jednego z najwybitniejszych ludzi, którzy stąpali po tym łezpadole w historii świata, ale

Krzysztof:

Ile miał follow?

Kamil:

Amost Ferski?

Krzysztof:

Do puenty. No to nasz gość.

Kamil:

Nasz gość,

Krzysztof:

bo gadamy od dwóch godzin, że będzie wspaniały gość.

Kamil:

Będzie.

Krzysztof:

To jest tajemniczna postać. I nie możemy powiedzieć jego nazwiska. Owszem. Ale jest to Robert Lewandowski. To Robert Lewandowski.

Krzysztof:

Znany piłkarz, przedsiębiorca, wielu sukcesów I wielu porażek, który na sto procent ma fantastyczne projekty nieopłacalne za sobą.

Kamil:

Które mu nie wyszły, a jednak by nie wyciągnął z nich lekcje. Tak właśnie

Krzysztof:

zrobiłem. Dziękuję za rozmowę. Ja się zawiesiłem troszkę, bo pomyślałem sobie, że przez chwilę gdzie Robert chce? Tak, tylko inaczej ustawimy.

Kamil:

To ja nie przyjdę I będzie Robert. Nie, niedobrze. Bez przesady, tak? Rozumiem. Dziękuję za rozmowę.

Kamil:

Dziękuję. To była przyjemność.

Creators and Guests

Kamil Kozieł
Host
Kamil Kozieł
Mistrz wystąpień publicznych i twórca cyklu edukacyjnego "4 warstwy prezentacji".
Krzysztof Czeczot
Host
Krzysztof Czeczot
Aktor, producent. Pasjonat nurkowania w oceanach i w rozmowach.
Nieopłacalny projekt zbuduje Ci życie.
Broadcast by